Szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz oświadczył, że Polska może nie zdecydować się na przystąpienie do Unii Europejskiej, jeśli się okaże, że ma więcej wpłacać do unijnej kasy niż z niej otrzymywać. Jednocześnie wyraził przekonanie, iż tak się nie stanie.
– Często pytają mnie - w Polsce i za granicą - czy są takie kwestie, które mogłyby spowodować, że Polska nie zdecyduje się na przystąpienie do Unii Europejskiej. Ja widzę tylko jedną taką kwestię: brak jednoznacznych gwarancji, że nie będziemy płatnikiem netto - powiedział Cimoszewicz PAP.
Zdaniem szefa polskiej dyplomacji jedynym "istotnym" zagrożeniem dla ustalonego na początek 2004 roku terminu rozszerzenia Unii jest późniejsze, niż przewidziano to w harmonogramie, przedstawienie wspólnego stanowiska "15" w sprawach finansowych. I to bez niczyich złych intencji.
Cimoszewicz uważa, że po wyborach parlamentarnych w Niemczech, które mają odbyć się we wrześniu, nowy parlament może mieć trudności z szybkim utworzeniem nowego rządu, a nowa koalicja z uzgodnieniem wspólnego programu rządowego.
Termin wyborów w Niemczech i termin ogłoszenia wspólnej polityki finansowej Unii (na październikowym szczycie w Brukseli) są tak bliskie, że opóźnienie w utworzeniu niemieckiego rządu może pociągnąć za sobą opóźnienie wspólnego stanowiska "15" w kwestiach finansowych związanych z rozszerzeniem.
Minister dodał, że Polska - podobnie jak inni kandydaci - zasługuje na poważne traktowanie i oczekuje, że końcowa faza negocjacji (najbardziej trudna) nie będzie toczyła się w warunkach jakiejś skrajnej presji czasu.