Polska może stracić drużynowe mistrzostwo świata, bodaj jedyne, jakie posiada, a wszystko przez wejście do strefy Schengen.
Chodzi o mistrzostwo świata w produkcji owoców miękkich – truskawek malin, wiśni i porzeczek. Jesteśmy w tej produkcji światową potęgą, ale to się może skończyć, bo nie ma kto tych owoców zbierać.
Polacy mogliby, ale nie chcą. Zarobki za małe. Chcieliby Ukraińcy, ale nie mogą, bo wejście Polski do strefy Schengen zamknęło przed nimi granicę.
Rolnicy już się martwią o najbliższy sezon. I co z tego, że wywalczyliśmy w Brukseli dopłaty do owoców miękkich, że ograniczyliśmy import z Chin, że ceny nieco się poprawiły. Jeśli nie będzie pracowników sezonowych, to mogiła. W owocach miękkich i w sadownictwie też.
Dziś odbywa się w Skierniewicach konferencja poświęcona sytuacji w rozumianym sadownictwie. Mają być tam przedstawione postulaty ułatwienia dla napływu siły roboczej z Ukrainy. Słyszę głosy nadziei, że pomoże w tym uchwalona niedawno Karta Polaka. Też dobrze, choć tę ostatnia wiadomość przyjmuję z mieszanymi uczuciami. To taki szczególny rodzaj patriotycznej więzi – przyjmiemy naszych braci Polaków ze wschodu, , żeby się wynajęli tanio do roboty, do której my tu w kraju wynajmować się nie chcemy.
Ale dobrze, że sadownicy wyrażają swoje słuszne obawy i naciskają na rząd, żeby szukał wyjścia z sytuacji. Słyszę nawet o pomysłach, żeby Chińczyków sprowadzać do pracy. Lepsze to, niż sprowadzanie chińskich truskawek.
Oficjalnie panuje w Polsce radość, że nasza Straż Graniczna już nie polskie granice chroni, ale – baczność! – granice Unii Europejskiej! Tak się jednak zastanawiam, co my właściwie mamy z tego Schengen?
Proszę mnie nie podejrzewać o antyniemiecką obsesję, ale wygląda na to, że zysk mają Niemcy. Kontrolę granic odsunęli z 80 na 800 kilometrów od Berlina, sami mają spokój (trochę co prawda zmącony większą liczbą kradzieży samochodów), a nam zostawili cały ten „bardach” związany z użeraniem się z nielegalną imigracją i z pilnowaniem, żeby się barbarzyńcy nie wdarli do Cesarstwa Rzymskiego, które się teraz nazywa Unia Europejska.
Rolnicy mają z tego tylko straty. Płacze też cała ściana wschodnia, bo zamarł mały handel graniczny, co jest prawdziwym dramatem dla dziesiątek tysięcy rodzin po obu stronach granicy. Nasze granice już nie łączą, lecz dzielą ludzi..
Wiecie Państwo, kto skorzystał na wejściu Polski do strefy Schengen. Ja skorzystałem! Gdy jadę samochodem do Brukseli, nie muszę już pokazywać dowodu osobistego na granicy.
Dzięki temu moja trzynastogodzinna podróż uległa skróceniu o ćwierć minuty.
xxx
P. S. Kiedyś napisałem, że my Polacy nie powinniśmy się w Unii wstydzić. Dziś się jednak wstydzę. W krakowskim areszcie śledczym umarł Rumun, który zagłodził się na śmierć, a władze więziennie przez długie tygodnie nie zrobiły nic, żeby go uratować. To się nie miało prawa zdarzyć w cywilizowanym, demokratycznym kraju. Mam nadzieję, ze władze polskie zrobią wszystko, aby ukarać winnych tego skandalu. A dziś, gdy mijam na korytarzu rumuńskich eurodeputowanych, wbijam wzrok w podłogę.
5758226
1