Powiatowe biura Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa otrzymały ustawowe umocowanie. Tak zdecydował parlament, uchwalając nową ustawę o ARiMR.
Decyzja parlamentu oznacza, że wszelkie sprawy związane z przyznawaniem
dopłat bezpośrednich rolnicy będą musieli załatwiać w biurze powiatowym.
Przypomnijmy, że taka ewentualność nie podobała się rolnikom od dawna, już z
chwilą, gdy zaczęto ją rozważać. Toteż nic dziwnego, że gdy były prezes ARiMR,
Jerzy Miller, zapowiedział inny model załatwiania opłatowych formalności, jego
pomysł uzyskał gorącą akceptację samorządów gminnych oraz organizacji
zrzeszającej sołtysów. Według propozycji Millera, wnioski o dopłaty bezpośrednie
miały przyjmować gminy, natomiast bezpłatną pomocą przy ich wypełnianiu miały
służyć banki spółdzielcze.
Teraz wszystkie te sprawy trzeba będzie
załatwiać w powiecie, co dla rolników oznacza stratę czasu i pieniędzy. Oznacza
także uszczuplenie funduszy przeznaczonych na wsparcie rolnictwa, gdyż ich część
przeznaczona zostanie na utrzymanie biur powiatowych. Samo ich powstanie
związane jest ze skandalem sprzed kilku miesięcy, kiedy to okazało się, że
lokale były wynajmowane i remontowane za ogromne pieniądze, a umowy najmu
sformułowane w sposób przynoszący straty agencji.
Wszystko wskazuje też
na to, że to rolnicy będą musieli sami postarać się o uzyskanie numerów swoich
działek i sami za nie zapłacić. Według planów b. prezesa ARiMR sprawą tą miała
zająć się agencja. Rolnik starający się o dopłaty bezpośrednie miał więc numery
swoich działek otrzymać bezpłatnie w urzędzie gminy. Koszt operacji, w łącznej
wysokości 5 mln zł, ponieść zaś miała agencja.