Miało się nie udać. Program SAPARD, mający przygotować polską wieś do akcesji, ruszył z dwuipółletnim opóźnieniem. Zawiniła głównie ekipa AWS-UW, ale także zmieniający się za rządów Leszka Millera szefowie Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Jeden z nich, Jerzy Miller, powiedział odchodząc ze stanowiska, że SAPARD to wielka katastrofa, bo rolnicy skorzystali zaledwie z kilku procent możliwości, jakie stwarza program.
Pojawiły się także hiobowe wieści z Brukseli. Korespondenci alarmowali, że inspektorzy Komisji Europejskiej wypowiadają się pesymistycznie o możliwości wykorzystania unijnych pieniędzy przez polskie rolnictwo. Pesymistą był także Władysław Serafin, prezes Związku Kółek Rolniczych. Najbardziej jednak krakali posłowie. Gdyby rolnicy, przedsiębiorcy produkujący żywność i władze samorządowe przejęli się tymi opiniami, program mógłby się rzeczywiście zawalić.
SIŁĄ NAPĘDOWĄ
SAPARD-u były na początku samorządy. Nie oglądając się na nic, często błądząc w zawiłościach unijnych procedur, składały projekty inwestycji, a po ich wykonaniu otrzymywały zwrot 50 proc. kosztów. Tak powstawały drogi, kanalizacje, wodociągi.
Przedsiębiorcy podchodzili do sprawy bardziej ostrożnie. W końcu i oni wyczuli pieniądze. Niektórzy, gdy zrealizowali jedną inwestycję, występowali o dofinansowanie następnych. Ogólną sumę dotacji podwyższono bowiem do 10 mln zł, bez względu na liczbę realizowanych przedsięwzięć.
Wśród beneficjentów programu znalazły się m.in. Zakłady Mięsne Duda SA, które dzięki wsparciu ponad 5 mln zł rozwinęły eksport mięsa na rynki starej Unii. O 1 mln zł wystąpiła spółka Kotlin, by zmodernizować linię produkcji dżemów. A firma FH Jago SA unijne pieniądze zainwestowała w centrum dystrybucji żywności mrożonej. W końcu
RUSZYLI TAKŻE ROLNICY.
Trzeba przyznać, że nie były to łatwe decyzje. SAPARD wymaga bowiem zainwestowania własnych środków, a tych w gospodarstwach chłopskich brakuje. Co odważniejsi zdecydowali się w takiej sytuacji na kredyty. Gdy jednemu się udało, inni zaczęli myśleć. W końcu stało się tak, że pieniędzy zabrakło.
Już w marcu tego roku minister rolnictwa Wojciech Olejniczak informował, że złożono do SAPARD-u wnioski o przyznanie 5,7 mld zł dotacji. A w kasie było 4 mld zł. Resort postanowił w tej sytuacji zdobyć dodatkowe środki. Na wniosek Olejniczaka minister finansów Andrzej Raczko zmienił kurs przeliczeniowy euro z 4,15 zł na 4,70. To dało 270 mln zł. Uzyskano też 105 mln euro z Unii. Komisja Europejska zgodziła się na przesunięcie takiej kwoty z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Jest więc - razem z obowiązkowym współfinansowaniem środków pomocowych z naszego budżetu - dodatkowo 140 mln euro.
Gdy przed rokiem nasilała się wrzawa i mnożyły pod adresem rządu zarzuty, że zmarnuje unijne pieniądze dla wsi, Jacek Świeżawski, prezes Agencji Sapard, odpowiedział ze stoickim spokojem: - Z naszych prognoz wynika, że te pieniądze zostaną wykorzystane w 100 procentach. I okazało się, że miał rację.
JAK TO SIĘ MA
do perturbacji ze składaniem wniosków o dopłaty obszarowe dla gospodarstw rolnych (zwane też bezpośrednimi). Część rolników nie chce się w ogóle po nie schylić. Pięć dni przed upływem terminu prawie 40 proc. z nich wniosków nie złożyła. Częściowo jest to wynik typowego dla Polaków odkładania wszystkich spraw na ostatnią chwilę. Częściowo kłopotów z wymierzeniem działek, których nawet w małych gospodarstwach jest zwykle kilka, a czasem kilkanaście. Częściowo jednak także fobii i uprzedzeń. A to, że teraz pieniądze dadzą, a później ziemię zabiorą. A to, że córka straci stypendium, a babcia rentę. A to, że Unia i tak pieniędzy nie da, bo nic za darmo nie dają, więc szkoda zachodu.
Mamy bowiem dwie wsie. Jedną bierną i bojaźliwą. Drugą szukającą szans i gotową podjąć ryzyko. Ta druga poszła po pieniądze z SAPARD-u.
SAPARD - Specjalny Program Akcesyjny Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich - to pomoc finansowa na lata 2000-2006 dla krajów "dziesiątki", które wstąpiły niedawno do Unii Europejskiej. Środki z programu przeznaczone są na:
O pomoc z programu (refundowanie do 50 proc. kosztów inwestycji) mogli ubiegać się rolnicy, gminy i powiaty, przetwórcy mleka, mięsa, ryb oraz warzyw i owoców. UE przeznaczyła dla Polski w ramach SAPARD-u 708 mln euro.