Komisja Europejska oświadczyła w czwartek, że pozostała przy swoim zdaniu, że nowe dopłaty bezpośrednie dla rolników w Unii Europejskiej powinny obejmować rolników w Polsce i innych nowych państwach wspólnoty tylko stopniowo.
– Trzeba unikać otwierania tej puszki Pandory, którą zamknięto w czasie trudnych dyskusji w Kopenhadze - powiedział Gregor Kreuzhuber, rzecznik komisarza UE ds. rolnictwa Franza Fischlera, relacjonując środową rozmowę swego szefa z ministrem rolnictwa Wojciechem Olejniczakiem.
Polski gość przekonywał Fischlera, że wszelkie nowe i dodatkowe dopłaty bezpośrednie powinny być wypłacane rolnikom w nowych państwach członkowskim w całości, a nie według schematu mającego obowiązywać w przypadku dotychczasowych dopłat.
W grudniu 2002 roku na szczycie w Kopenhadze, wieńczącym negocjacje członkowskie między UE a Polską i 9 pozostałymi państwami przystępującymi do Unii, uzgodniono, że dopłaty dla nowych członków będą rosły stopniowo do pełnej wysokości w 2013 roku. W 2004 roku rolnicy w Polsce dostaną 25 proc. należnych sum plus 30 punktów procentowych z funduszu rozwoju wsi i budżetu narodowego. W kolejnych latach będzie to 30+30, 35+30 itd.
Jednak pół roku po Kopenhadze Piętnastka uzgodniła reformę wspólnej polityki rolnej przewidującą cięcia w cenach interwencyjnych mleka i dodatkowe dopłaty do produkcji mleka w proszku i masła (także roślin energetycznych i tytoniu). 27 października Komisja Europejska, zresztą zgodnie z życzeniem obecnych państw członkowskich, zaproponowała projekty poprawek w Traktacie Akcesyjnym i rozporządzeń, zgodnie z którymi dodatkowe dopłaty dla rolników w nowych państwach wypłacano by według schematu z Kopenhagi.
– Nie ma żadnej podstawy, czy to prawnej, czy innej, żeby to zrobić inaczej. Powinien przeważyć rozsądek. Postępujemy zgodnie z linią Kopenhagi i ją przystosowujemy – powiedział rzecznik Fischlera.
Według Komisji, obecna Piętnastka ma prawo "dostosować" Traktat Akcesyjny do reformy wspólnej polityki rolnej nawet bez zgody przyszłych nowych państw członkowskich, bowiem w traktacie znalazł się dopuszczający to zapis.
Olejniczak powiedział w środę w Brukseli, że "do końca będziemy bronić interesu polskich rolników i interesu Polski, tak żeby ewentualne zmiany we wspólnej polityce rolnej w żadnym stopniu nie uszczupliły tego, co zapisano w Traktacie Akcesyjnym".
Polskie szacunki wskazują, że na samym rynku mleka - wskutek stopniowego obejmowania nowych członków Unii dodatkowymi dopłatami - Polska mogłaby stracić 1 mld złotych w ciągu 10 lat.
– Uważam, że pewne decyzje odnośnie do zmian wspólnej polityki rolnej mogą spokojnie poczekać do czasu, kiedy Polska stanie się pełnoprawnym członkiem Unii. Myślę tu o kwotach mlecznych na lata 2007-2014 – powiedział też Olejniczak.
– Chcę podkreślić, że my nie kwestionujemy potrzeby zmian – dodał – z tym, że nie można dopuścić do tego, żeby nowe kraje utraciły jakąkolwiek wartość z tego, co zostało wynegocjowane.