Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

O wojnie handlowej Unia – USA

13 maja 2003

Między Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi występują różnice nie tylko w sprawie wizji geostrategicznej, ale również w dziedzinie handlu.

Trudno o mniej dogodny moment na wojnę handlową między tymi dwiema gospodarczymi potęgami świata, ale stało się – pisze w poniedziałkowym wydaniu hiszpański dziennik "El Pais".

W ubiegłym tygodniu na prośbę UE – która walczy z protekcjonizmem i nieprzestrzeganiem reguł gry przez amerykańskie firmy – Światowa Organizacja Handlu (WTO) zgodziła się nałożyć cła na wiele produktów importowanych ze Stanów Zjednoczonych. Wartość sankcji może przewyższyć cztery miliardy dolarów.

Hiszpański dziennik przypomina, że już trzy lata temu UE złożyła w WTO protest przeciwko amerykańskim eksporterom i zapisom prawnym pozwalającym firmom ze Stanów Zjednoczonych na eksportowanie produktów przy oszczędnościach fiskalnych rzędu 30 proc. wartości produktu. Unia zarzuca USA dumping handlowy i stosowanie sprzecznych z zasadami wolnego handlu ukrytych subwencji.

Teraz WTO zgodziła się nałożyć największe dozwolone sankcje na amerykańskie firmy (m.in. takie jak Microsoft, General Electric czy Boeing), a także na pochodzące ze Stanów Zjednoczonych produkty (m.in. na mięso, cukier, kosmetyki, książki, gazety, artykuły sportowe, drewno, obuwie, biżuteria, a nawet zabawki). "El Pais" zwraca uwagę, że na amerykańskie firmy mogą zostać nałożone cła w wysokości nawet 100 proc. wartości eksportowanych produktów.

UE wyznaczyła Stanom Zjednoczonym termin zniesienia subwencji na jesień tego roku. W przeciwnym razie amerykańskim firmom nie uda się uniknąć sankcji. Jednak komisarze ds. handlu zagranicznego obu stron: Pascal Lamy i Robert Zoellick, będą musieli mocno się natrudzić, żeby uniknąć nowej wojny handlowej – przewiduje hiszpańska gazeta. Przypomina przy tym, że była już tzw. wojna stalowa (amerykańskie cła nałożone na import z Europy), bananowa czy w sprawie mięsa z hormonami (w obu tych wypadkach mieliśmy do czynienia z protekcjonizmem europejskim).

"El Pais" podkreśla, że tym razem kraje UE chcą wyjaśnić, czy Stany Zjednoczone uznają Światową Organizację Handlu za międzynarodowy autorytet w dziedzinie handlu.  Analogia z ONZ pozwala twierdzić, że administracja Busha zmierza do schematu unilateralnego także w tym obszarze – uważa dziennik.

Zauważa też, że niedawno Stany Zjednoczone podpisały dwustronną umowę z Singapurem w nagrodę dla "cennego sojusznika" podczas wojny w Iraku. Natomiast Chile, które oponowało przeciw amerykańskiej interwencji, wciąż czeka na przyłączenie się do amerykańsko-meksykańskiej strefy wolego handlu.

Hiszpański dziennik zwraca uwagę, że tendencje protekcjonistyczne istnieją zarówno w Białym Domu, jak i w części Kongresu, ponieważ Amerykanie obawiają się efektów procesu globalizacji gospodarczej. Jeżeli połączy się to z polityką słabego dolara (co ułatwia amerykański eksport, a utrudnia import do tego kraju), to – zdaniem "El Pais" – można mówić o "amerykańskiej hipokryzji: Stany Zjednoczone popierają handel, ale nie import".

Gazeta sceptycznie ocenia w tym kontekście możliwe rezultaty negocjacji w sprawie liberalizacji handlu rolnego i usług na forum WTO. Zastanawia się także, czego można w takiej sytuacji spodziewać się po planowanej reformie Wspólnej Polityki Rolnej UE.


POWIĄZANE

Od 10 lutego Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmował...

Około 92,6 tys. ton żywności o wartości ponad 265 mln zł trafi w tym roku do org...

Sytuacja na unijnym rynku rolnym nadal jest krytyczna. Potrzeba środków łagodząc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę