Chcemy zwiększenia dopłat bezpośrednich dla rolników do 42 proc. w pierwszych trzech latach po akcesji, a także nie ograniczania nam przez Unię wysokości dopłat z krajowego budżetu. Takie szczegóły nowego stanowiska w sprawach rolnych ujawnił wczoraj wicepremier Jarosław Kalinowski.
W poniedziałek Kalinowski zwołał niespodziewanie konferencję prasową, bo – jak mówił– tyle się teraz dzieje, że opinia publiczna nie może pozostać nawet dzień bez informacji. Bezpośrednim powodem zwołania konferencji były jednak nieporozumienia między Kalinowskim a głównym negocjatorem Polski Janem Truszczyńskim. W piątek po burzliwych obradach rządu (minister rolnictwa groził podobno zgłoszeniem odrębnego zdania) Truszczyński na konferencji prasowej powiedział, że w sprawie dopłat dla rolników duńska propozycja jest "prawie zadowalająca" (choć podkreślił, że niezbędna jest praca nad jego dodatkową poprawą).
Dania zaproponowała by w pierwszych trzech latach polscy rolnicy otrzymywali 25 proc. unijnego poziomu dopłat. Ponadto Polska mogłaby przesunąć dopłaty w wysokości 20 proc. z unijnych funduszy na rozwój wsi oraz dołożyć jeszcze rolnikom z krajowego budżetu. Cała suma dopłat nie może przekroczyć 40 proc. pełnej stawki dopłat jaką osiągniemy po 10 latach. Ponieważ do funduszy budżet musi dopłacać jedną piątą ich wysokości oznaczałoby to, że dostaniemy 38-39 proc. dopłat w pierwszym roku, czyli możemy jeszcze dołożyć z własnego budżetu 1-2 pkt proc.
Jeszcze w piątek do późnych godzin trwały przepychanki między rzecznikiem rządu a resortem rolnictwa – Kalinowski domagał się publicznego skarcenia Truszczyńskiego. Wczoraj zarzucił głównemu negocjatorowi, że "nie dość precyzyjnie" wypowiedział się prezentując stanowisko rządu. Zgodnie z poniedziałkowymi informacjami Kalinowskiego rząd chce wynegocjować od Unii możliwość przesunięcia 25 proc. funduszy wiejskich na dopłaty. Po uzupełnieniu tego jedną piątą z krajowego budżetu oznaczałoby 42 proc. dopłat w pierwszym roku. Ponadto rząd nie godzi się na ograniczania w dokładaniu z budżetu krajowego. To nie do pojęcia, by takie warunki nam Unia stawiała – mówił Kalinowski. Wicepremier nie aprobuje też dziesięcioletniego okresu dochodzenia do pełnych dopłat – zgoda na niepełne dopłaty jest tylko do 2006 r. Kalinowski powiedział, że na takie dopłaty jakie proponuje Dania Polska nie może się zgodzić, bo stawiają one naszych rolników w niekorzystnej sytuacji wobec unijnych, a także w stosunku do Węgrów, Czechów, Słowaków i Słoweńców. Jeśli potwierdzą się nasze informacje, te kraje będą mogły dopłacać z krajowego budżetu połowę różnicy między pełnymi dopłatami a tym co dostaną od Unii. To by oznaczało, że dostaną lepsze warunki i będą mogli wyprzeć z rynku polskich rolników.
Zgodnie z nowym stanowiskiem rządu domagamy się też większego niż zaproponowali Duńczycy plonu referencyjnego dla zbóż (Dania chce 3 tony z ha my – 3,14). Wcześniej Polska domagała się 3,61 tony z ha. Ta pozornie niewielka różnica oznacza dodatkowe sto milionów euro rocznie dla naszych rolników – tłumaczył Kalinowski. Wicepremier w poniedziałek rozesłał do wszystkich ministrów rolnictwa Piętnastki list w wyjaśnieniami dlaczego propozycje Unii w sprawie plonów referencyjnych i kwot produkcji są dla Polski niesprawiedliwe. Kalinowski dał do zrozumienia, że nowe stanowisko rządu ma poparcie PSL i jeśliby zostało zaakceptowane przez Unię, nie dojdzie do "degradacji rolnictwa polskiego". Oznacza to, że PSL poparłoby integrację w referendum.