Zapweniają producenci z regionu łódzkiego i zdobywają unijne rynki, nie czekając na otwarcie granic - pisze "Dziennik Łódzki".
Na Zachodzie można sprzedać wszystko – od kremów do opalania po oszczepy
lekkoatletyczne, pod warunkiem, że jest jest się przebojowym, a produkt jest
dobrej jakości. Najwięcej do krajów "Piętnastki" eksportują producenci
tekstyliów, żywności, kosmetyków i mebli.
"Nie boimy sie
konkurencji, bo już teraz 70% naszej produkcji trafia do zachodnich klientów.
Dobrze więc znamy ich wymagania" - mówi Urszula Gocał, dyrektor generalny
łódzkiej Olimpii.
Środki do opalania, produkowane przez łódzką
"Kolastynę", od dwóch lat można kupić w sklepach Grecji, Hiszpanii i Francji. Na
Zachodzie firma ma nawet swój oddział "Kolastyna - Francja", który zajmuje się
dystrybucją jej produktów w Europie.
"Liczymy, że dzięki wejściu do
Unii Europejskiej łatwiej nam będzie sprzedawać nasze wyroby nie tylko w krajach
Piętnastki" - mówi Zbigniew Banasiak, szef działu eksportu "Kolastyny".
Łódzka firma konfekcyjna "Hexeline" od dwóch lat eksportuje swoje wyroby
do Holandii i Szwecji. Największym powodzeniem cieszą się na tamtejszym rynku
kolekcje wieczorowe i karnawałowe. Firma Polanik z Piotrkowa na eksport do
krajów Unii wysyła 90% swoich artykułów sportowych, m.in. oszczepy, dyski i inny
sprzęt lekkoatletyczny.
Na otwarcie granic Unii z niecierpliwością czeka
nie tylko przemysł, ale także sadownicy. Już organizują się grupy producentów
jabłek, żeby mocno wejść na ten rynek - zarówno ze świeżymi owocami, jak i
koncentratami.