Okrutne traktowanie zwierząt hodowlanych może spowodować, że Unia Europejska odmówi pomocy finansowej, nie mając pewności, czy środki zostaną wydane zgodnie z przeznaczeniem – uważają stowarzyszenia ekologiczne i ruchy pomocy zwierzętom.
To co się dzieje w polskich zagrodach jest przerażające. Ciasne boksy, brak odpływów oraz wadliwe urządzenia instalacyjne to tylko niektóre mankamenty masowej "produkcji". Hodowla przemysłowa zmienia zwierzęta w żywe produkty. Liczy się wyłącznie wydajność, opłacalność i zysk.
Przemysłowa hodowla kojarzy się z masowym, niehumanitarnym traktowaniem zwierząt. Maciory całe życie spędzają w tak zwanych klatkach prośnych. Nie mają możliwości swobodnego poruszania się i zmiany pozycji. W wieku 2 lat nie są w stanie poruszać się już o własnych siłach.
Ministerstwo Środowiska wydało negatywną opinię dotyczącą wydawania zezwoleń na prowadzenie chlewni przemysłowych. Taką negatywną opinię argumentuje się tym, że UE nie jest zainteresowana intensyfikacją produkcji rolnej w Polsce i na pewno nie będzie przekazywała środków strukturalnych na indykacje – mówi Marek Kryda z Instytutu Ochrony Zwierząt.
Organizacje obrony zwierząt są zaniepokojone budową w Polsce olbrzymich ferm, gdzie w sposób przemysłowy hoduje się świnie. Betonowe podłogi, stalowe ruszty i brak podściółki to wszystko powoduje cierpienia zwierząt, dewastuje środowisko oraz doprowadza do bankructwa drobnych producentów rolnych. To w konsekwencji nie gwarantuje dodatkowych miejsc pracy. Co należy zrobić, żeby temu zaradzić? Jak najszybciej edukować na jak najniższych szczeblach administracyjnych, jak i samych rolników – radzi Marek Kryda.
Inwestorzy nie informują nadzoru weterynaryjnego o przemysłowych chlewniach i hodowlach drobiu. Ale jeśli nie będą mieli zgody na masową hodowlę świń, czy kur nie będą mogli liczyć na pomoc finansową z UE.