Sklepy na granicy z Niemcami nie czekają na przystąpienie Polski do strefy euro. W wielu z nich już można płacić wspólnotową walutą i jest to całkowicie legalne. Nie ma przeszkód, by euro stosować w sklepach całej Polski.
Rozliczenia w euro umożliwia rozporządzenie ministra finansów z 15 kwietnia tego roku (DzU nr 73 poz. 658). Zgodnie z nim zezwala się na dokonywanie w kraju między rezydentami rozliczeń w euro i innych walutach wymienialnych, o ile jedną ze stron jest konsument. Wcześniej można było przyjmować waluty obce, ale tylko od obcokrajowców. Teraz praktycznie cały handel detaliczny może być oparty na euro. Wszystko zależy od dobrej woli sprzedawcy i kupującego.
Szczecin euro stoi
W Szczecinie walutą zachodnich sąsiadów od dawna można było płacić na targowiskach i w małych sklepach. Tak jest na przykład na najstarszym szczecińskim targowisku Turzyn.
- Póki nie było kas fiskalnych, nie było z tym żadnych problemów - mówi Mirosława Kowalska handlująca odzieżą dziecięcą. - Ich wprowadzenie łączy się z koniecznością przeliczenia euro na złotówki i wbicia kwoty w złotych na kasę.
Sprzedaż odbywa się według przelicznika, który obowiązuje w kantorze walutowym na targowisku. Kupcy twierdzą, że drobne końcówki przy wydawaniu reszty Niemcy wolą otrzymywać w złotówkach. - To pieniądze, za które można kupić lody czy jakąś żywność. Dobrze mieć parę złotych przy sobie - tłumaczy Kowalska.
W zeszły czwartek kupcy 1 euro traktowali jak 4,63 zł.
Na podobnych zasadach działają małe sklepiki spożywcze przy ulicach wlotowych do Szczecina od strony granicy. Nie ma tam co prawda oficjalnych informacji, że istnieje możliwość płacenia w euro, ale Niemcy, którzy stale się tu zaopatrują w żywność, doskonale wiedzą, iż nie muszą się fatygować do kantoru. Przed rozpoczęciem zakupów sprzedawca informuje klienta, ile złotych będzie pobierał za walutę.
Euroekspansję zaczynają też duże sieci handlowe. Wśród szczecińskich hipermarketów już cztery umożliwiły klientom płacenie walutą europejską: Real, dwa Géanty i Carrefour. Tesco przygotowuje się do tej operacji, w Hypernowej nie wiadomo, czy i kiedy będzie to możliwe.
- Umożliwiliśmy klientom płacenie w euro jakieś osiem-dziewięć miesięcy temu - mówi Grzegorz Wereszczak, dyrektor Reala. - Nawet w ulotkach rozprowadzanych w niemieckich miejscowościach przygranicznych podajemy tę informację.
W punkcie informacyjnym sklepu jest tablica, na której zmieniany jest codziennie kurs euro, jaki obowiązuje w kasach. - Pobieramy jedynie banknoty, a resztę wydajemy w złotówkach - zastrzega Wereszczak.
Od listopada możliwość płacenia walutą wprowadziła sieć Géant mająca w Szczecinie dwa sklepy. Najnowszy w Centrum Galaxy miał otwarcie w momencie wprowadzenia tego rodzaju rozliczenia i hasłem tym reklamował się w gazetkach.
Ostatnim - na razie - z dużych sklepów, które umożliwiły płacenie walutą, jest Carrefour. Jak nas poinformowała kierowniczka zmiany kasjerek, euro można tu płacić od 5 maja. Czwartkowy kurs w kasach wynosił 4,67 zł za 1 euro. Podobnie jak w innych sklepach nie przyjmuje się tu bilonu i reszta wydawana jest w złotówkach. Tesco dopiero przygotowuje się do tej operacji. Obsługa kas właśnie przechodzi szkolenie przed uruchomieniem usługi.
Sondowanie unijnej waluty
Niestety, galerie handlowe działające przy hipermarketach nie nadążyły za euromodą i na razie można tu płacić jedynie złotówkami. Obcą walutą nie można też płacić w mającej centralę w podszczecińskim Motańcu sieci dyskontowej Netto. Podobnie w szczecińskiej sieci sklepów spożywczych Grosz Polski.
- Sondujemy możliwości wprowadzenia euro w kasach. Niestety, przepisy są takie, że to sprzedający ma wszystkie obowiązki fiskalne. Począwszy od ustalenia kursu, oficjalnego poinformowania o nim klienta i rozliczenia kasowego. Tu nie może być dowolności - mówi Mariusz Borawski, szef Grosza. - Wprowadzimy płatność w euro, jeśli będzie to opłacalne, tzn. kilkadziesiąt procent klientów będzie chciało płacić walutą.
Andrzej Lebdowicz, współwłaściciel znacznie większej sieci delikatesowej Berti, nie rozważał dotychczas możliwości płacenia w euro. - Nie myślałem o tym, ale jeśli pan mówi, że już kilka hipermarketów to wprowadziło, to my też to zrobimy. Z marszu bierzemy się do działania. W przyszłym tygodniu powiem, kiedy będzie to u nas możliwe.
Lubuskie: golą za euro
W lubuskich miastach nadgranicznych euro jest honorowane na równi z polską walutą w niemal każdej kwiaciarni, na bazarach i niektórych stacjach benzynowych. - Patrzymy na ceny w kantorach i bierzemy 20 groszy więcej niż cena sprzedaży - mówi jedna z handlarek owoców i warzyw w Słubicach (graniczy z Frankfurtem nad Odrą).
U kilku fryzjerów z Gubina bez problemu można się ostrzyc za euro. - Nie zastanawiałem się jeszcze, jak to będę rozliczać z urzędem skarbowym, pewnie po cenie kursu, jaki w tamtym czasie obowiązywał - mówi jedna z fryzjerek.
Właścicielka innego zakładu fryzjerskiego w Kostrzynie nad Odrą zapewnia z kolei, że przyjmuje euro, aby nie stracić klientów, jednak w rozliczeniu z urzędem skarbowym nie chce tego ujawniać. - Nie chcę mieć problemów - mówi. Zakupy w euro możemy też robić w sklepie Intermarche przy ul. Kościuszki w Słubicach. Sklep sam wprowadza własny przelicznik, w czwartek 6 maja wynosił on 4,30 zł (za 1 euro), dzień wcześniej 4,35 zł. - Patrzymy, jaki jest kurs na mieście i bierzemy do rozrachunków z klientami kurs o 40 groszy niższy - usłyszeliśmy od pracowników w Intermarche.
Złote jak srebrne?
Robert Gwiazdowski, ekspert z Instytutu im. Adama Smitha, uważa, że stopniowe wypieranie złotego przez euro może mieć pozytywne konsekwencje dla gospodarki.
- W naturalny sposób przybliżamy się do wprowadzenia europejskiej waluty w Polsce - mówi Gwiazdowski. Jego zdaniem wypieranie złotówki przez euro jest jednak pewnym wyjątkiem od reguły. Zgodnie bowiem z zasadą Kopernika-Grishama to pieniądz gorszy wypiera z obrotu pieniądz lepszy, a nie odwrotnie.
- Już w średniowieczu książęta psuli pieniądze, dodając do srebra miedzi. W efekcie pieniądze srebrne coraz częściej chowano, a w obrocie pozostawały te z domieszką miedzi. Tymczasem euro jest mocniejsze od złotego - mówi Gwiazdowski. Jego zdaniem zjawisko zastępowania złotego przez euro może być naturalnie ograniczone jedynie do strefy przygranicznej.
Ministerstwo Finansów o handlu za euro
- Kurs, po jakim zostanie przeliczony złoty do waluty obcej, zależy od umowy stron. Podobnie jest z wydawaniem reszty. Od stron zależy, czy zostanie wydana w walucie, czy złotych - tłumaczy Anna Sulik z biura prasowego Ministerstwa Finansów.