"Rzeczpospolita": Referendum unijne na Litwie jest ważne, frekwencja była wyższa niż 50 procent. Obawy dotyczące aktywności mieszkańców naszego sąsiada okazały się niesłuszne. To budzi nadzieje przed polskim referendum.
Polacy w ostatniej dekadzie lubili naśladować Litwinów – pisze w
"Rz" Jerzy Haszczyński.
Przypomina on, że już w 1993 roku wzięliśmy
przykład z Litwinów, którzy rok wcześniej przegłosowali powrót postkomunistów do
władzy. Potem przed wyborami w Polsce trzeba było analizować wyniki odbywających
się zwykle kilka miesięcy wcześniej wyborów na Litwie. Jeżeli tam wygrywała
prawica, to i u nas działo się podobnie, tylko trochę później.
My w
Polsce walczyliśmy, by można było wspomnieć o frekwencji po pierwszym dniu
głosowania (w referendum). Na Litwie takie dane podawano co chwilę. Przyniosło
to pożądany skutek – podkreśla komentator.
Nie należy
jednak zapominać, że mimo tych wszystkich zabiegów znaczna część mieszkańców,
choć więcej niż połowa, nie poszła do referendum. Na Litwie, podobnie jak w
Polsce, jest spora grupa ludzi zawiedzionych polityką i przemianami ostatnich
lat. Nie trafiają do nich apele partii, Kościoła, różnorodnych
organizacji.
Zdaniem komentatora "Rz", mimo wszystko doniesienia z Wilna
poprawiły humory w Warszawie. Teraz przed polskim referendum można nawoływać do
wzięcia po raz kolejny przykładu z Litwy. I wziąć go.
"Gazeta
Wyborcza": – Nasze nadzieje i nasze obawy związane z Unią są podobne do
litewskich. Podobne są też reguły referendum. Z Litwy płynie więc kilka wniosków
dla nas – pisze Dominika Pszczółkowska.
Jej zdaniem,
najważniejszym przesłaniem kampanii powinno być "przyjdź i zagłosuj". Władze
Litwy, nie na żarty przestraszone niską frekwencją w referendum węgierskim (46
proc.) ruszyły do galopu. W Polsce eurosceptycy są o wiele głośniejsi – tym
bardziej trzeba mobilizować zwolenników Unii. I nie powtarzać błędów Litwy,
gdzie za dużo mówiono o pieniądzach, rolnictwie, a za mało o historycznej
decyzji i końcu podziału Europy.
Najżwawsza na Litwie była młodzież.
Urządzała pomysłowe imprezy, debaty, rozstawiała po parkach strusie z głową w
piasku ("Nie bądź strusiem..."). Także w Polsce głos młodych ludzi może być
skuteczniejszy niż nudne apele polityków - podkreśla publicystka.
Litwa
zrobiła wszystko, by ułatwić głosowanie. Obywatele mogli głosować pocztą, nawet
w specjalnych okienkach w supermarketach. Referendum po raz pierwszy trwało dwa
dni. O frekwencji informowano na bieżąco. I ludzie masowo do urn ruszyli dopiero
w niedzielę koło południa, gdy podano, że do 50-proc. progu jeszcze dużo
brakuje.
– "Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie" - powtarzam w
nadziei, że także w Polsce referendum wygramy - konkluduje
Dominika Pszczółkowska.