Rolnicy coraz mocniej odczuwają kryzys w branży mleczarskiej. Hiszpańscy hodowcy bydła mlecznego przyjechali do Madrytu, by głośno zamanifestować swoje niezadowolenie. Chcą, by władze przyjrzały się polityce handlowej sieci hiper i supermarketów, bo jak twierdzą, zapełniają one półki tanim mlekiem z importu.
10 tysięcy rolników zebrało się w stolicy Hiszpanii domagając się pomocy finansowej dla branży mleczarskiej. Farmerzy chcą większej kontroli nad importem, bo inaczej całkowicie zniszczy on rodzimą produkcję. Dostawcy otrzymują 16 eurocentów za litr mleka, a miesięczne koszty żywienia jednej krowy, to ponad 2 tysięce euro.
Rolnik: sprzedajemy surowiec za połowę jego wartości. Nikt długo tego nie wytrzyma. To nienormalne, że w kraju takim jak Hiszpania, gdzie produkcja jest o 1/3 mniejsza niż konsumpcja, musimy zamykać farmy. Nasz rynek zalewa mleko z innych krajów Unii.
Producenci już ograniczyli dostawy. Szacuje się, że każdego miesiąca wylewanych jest około 200 tysięcy litrów mleka.