Doniesienia "Rzeczpospolitej" o krytycznym raporcie Komisji Europejskiej ws. stanu przygotowania Polski do integracji wzbudzają emocje komentatorów i polityków. Wg "Rz" wśród kandydatów do UE nie ma gorzej od Polski przygotowanego kraju.
W publikowanym 5 listopada specjalnym raporcie Komisja Europejska wskaże aż 50 obszarów prawa wspólnotowego, w których mamy poważne zaległości.
- Ja raportem Komisji Europejskiej nie jestem zaskoczony, to, co jest tam napisane jest zapewne prawdziwe. Zero pretensji do Traktatu [Akcesyjnego], zero pretensji do Komisji Europejskiej, pretensja wyłącznie do stanu wewnętrznego polskiej polityki, która nie jest w stanie wyłonić silnego rządu, który by przygotował Polskę do (członkostwa w) Unii - powiedział szef klubu PO Jan Rokita.
Również według prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego (PiS) raport KE ma przede wszystkim "charakter perswazyjny", ponieważ dużych zaległości Polski i tak nie można nadrobić w tak krótkim czasie.
- Podobne problemy jak Polska miała Grecja, Hiszpania, kraje które nie mniej nie przystawały do UE. Są takie sytuacje, w których Bruksela potrafi patrzeć łagodniej i surowiej. Nie dramatyzujmy, bo jak długo będziemy się upierać w sprawie Nicei ten egzaminator będzie wyjątkowo surowy - powiedział z kolei wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (UP).
Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Dariusz Szymczycha przypomniał, że również według wszystkich poprzednich raportów byliśmy ocenieni jako kraj najgorzej przygotowany spośród kandydatów do UE. - To jest małe pocieszenie, ale też w Komisji Europejskiej mówią: mały kraj - mały problem, duży kraj - duży problem - zaznaczył.
- Raport jest zapowiedziany na 5 listopada, będziemy go na pewno uważnie studiować - powiedział szef sejmowej komisji europejskiej Józef Oleksy (SLD). Przyznał, że "po Kopenhadze" tempo przygotowań rzeczywiście mogło osłabnąć, ale nie u premiera i w Radzie Ministrów, lecz w potężnych instytucjach państwa odpowiedzialnych za przygotowania na różnych odcinkach.
Politycy odnieśli się też do informacji "Rz" o zgłoszeniu Danuty Huebner na stanowisko polskiego komisarza UE. (Przedstawiciele rządu zdementowali tę informację. Huebner przyznała jednak, że rozmawiano z nią na temat jej ewentualnej kandydatury na to stanowisko.)
Zdaniem Oleksego, procedura powinna pozwalać parlamentowi na wgląd w obsadę najważniejszych stanowisk w Brukseli. Według Szymczychy, w tej procedurze musi też być uwzględniony prezydent. Rokita oświadczył, że kandydatura powinna być przez rząd skonsultowana z opozycją i przewodniczącym komisji europejskiej.
Na temat procedur konsultowania kandydatur na polskiego komisarza w UE dyskutować będzie we wtorek sejmowa komisja europejska.