Podczas dyskusji w Sejmie 11 kwietnia Koła Ruchu Katolicko-Narodowego, Polskiego Bloku Ludowego, Ruchu Odbudowy Polski oraz Porozumienia Polskiego opowiedziały się za odrzuceniem informacji rządu o Traktacie Akcesyjnym, przedstawionej posłom przez szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza.
Wnioski o odrzucenie złożyli Antoni Macierewicz (RKN) i Jan Łopuszański
(PP).
Zdaniem Macierewicza, informacja nie mówi o zagrożeniach wynikających z
błędów rządu podczas negocjacji. Negocjatorzy kroczyli, jak powiedział, "od
ustępstwa do kapitulacji, od kapitulacji do kompromitacji".
Zarzuty posła RKN
dotyczyły m.in. braku w Traktacie gwarancji własności ziemi, przede wszystkim na
zachodzie, gwarancji dla ochrony życia oraz narodowych wartości. Dodał on, że
jest upokarzające dla Sejmu, iż na debacie nad Traktatem nie było prezydenta i
premiera, a "na sali pozostał tylko główny negocjator Jan Truszczyński, z byłej
Służby Bezpieczeństwa, która wprowadzała nas do UE". To znamienne dla rządu
Leszka Millera - ocenił poseł RKN.
Łopuszański (PP) zaapelował do
przedstawicieli rządu o zaniechanie podpisywania Traktatu Akcesyjnego.
"Odpowiadacie za dobro Polski, a nie jego wyprzedawanie" - podkreślił. Podał
również w wątpliwość zgodność Traktatu Akcesyjnego z polską konstytucją.
O
odrzucenie informacji zaapelował też Jan Olszewski (ROP). Jego zdaniem Unia
zaproponowała nam "warunki członkostwa drugiej kategorii". Po raz pierwszy
przyjmując nowe państwa Unia złamała zasadę solidarności i równości państw -
ocenił poseł ROP.
Dla jego koła najistotniejsze jest jednak, jak podkreślił,
zamknięcie rachunków II wojny światowej między Polską a Niemcami i
zagwarantowanie polskiej własności na ziemiach zachodnich. Dopóki tej gwarancji
nie będzie, nikt odpowiedzialnie nie może poprzeć integracji Polski z UE - uważa
Olszewski.
Wacław Klukowski (PBL) porównał Traktat Akcesyjny do "sterty
papieru, większej i cięższej niż Trylogia Henryka Sienkiewicza". Podkreślił, że
jest pełen obaw o jakość i szczerość kampanii referendalnej zarówno prowadzonej
przez zwolenników, jak i przeciwników UE.
"Unia Europejska to jest biznes, a
w biznesie nie wolno poddawać się emocjom. Kto prowadzi biznes emocjonalnie
natychmiast bankrutuje. Nie doprowadźmy do bankructwa naszej ojczyzny -
zaapelował Klukowski. Dodał, że referendalne hasło PBL to "Głosuj tak, by tobie
było dobrze".
Natomiast popierający integrację Polski z UE Artur Balazs
(Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe), spytał jej przeciwników: "Gdzie jest miejsce
Polski jeśli nie w Unii? Nigdy w żadnym momencie tej dyskusji oferta
alternatywna nie została złożona. Dla Polski nie ma alternatywy, szansą dla niej
jest obecność w UE"
Zwrócił jednak uwagę, że w Traktacie są niekorzystne -
jego zdaniem - zapisy dotyczące nabywania ziemi przez obywateli państw UE, a
także umów dzierżawnych i prawa pierwokupu ziemi rolnej. Zapisy w tej sprawie są
naszą klęską - uważa Balazs. Jego zdaniem, jeśli przed 16 kwietnia "nie nastąpią
zabezpieczenia w tym zakresie (ustroju rolnego), to bardzo wielu mieszkańców,
nie tylko wsi, będzie miało wątpliwości jak głosować".
Na tę wypowiedź
zareagował główny negocjator Jan Truszczyński, który zapewnił, że "data
podpisania Traktatu Akcesyjnego (16 kwietnia) nie jest datą graniczną, ani nie
ma żadnego odniesienia do omawianej w Sejmie ustawy o ustroju rolnym".
Roman
Jagieliński (Partia Ludowo-Demokratyczna) zapewnił, że jego koło będzie za
przyjęciem informacji. Zaznaczył, że jeśli chodzi o rolnictwo to wszystkie jego
wyliczenia "wskazują tylko na korzyści" i są pochodną również "wyrachowania
politycznego".