Rusza kolejna runda negocjacji między Polską a Unią Europejską na temat importu bananów. - Będziemy się starać, żeby nasze firmy nie były traktowane gorzej niż unijne - deklaruje Ministerstwo Rolnictwa.
Import bananów jest jedną z nielicznych branż, których kształt po
rozszerzeniu Unii wciąż nie jest określony. Pewne jest, że razem z naszym
wstąpieniem do UE przyjmiemy unijne prawo importu tych owoców. - To prawo
chroni obecnych importerów z krajów unijnych. Banany kosztują tam dwa razy
więcej niż u nas, a urzędnicy wydają licencje na ich sprowadzanie. Tych licencji
może dla nas zabraknąć - twierdzi członek Stowarzyszenia Polskich Importerów
i Dojrzewalników Bananów Sławomir Wójcik. SPIiDB zrzesza ponad 40 polskich firm
oraz organizacji handlowych - Niebezpieczne jest to, że zmiany mogą być
wprowadzone nagle - dodaje.
O co walczymy? Dziś banany importuje do
Polski kilkanaście naszych firm. W branży pracuje kilkanaście tysięcy osób. Za
rok przyjmiemy regulacje unijne. UE po głośnej "bananowej wojnie" ze Stanami
Zjednoczonymi wprowadziła zasady ograniczające import tych owoców. Wynikają one
z jednej strony z ochrony unijnej produkcji w niektórych krajach członkowskich
(głównie w Hiszpanii), a z drugiej - z polityki preferencyjnego traktowania tzw.
krajów ACP (to głównie terytoria zależne lub byłe kolonie m.in. Francji i innych
krajów członkowskich UE). Na import ze strefy "amerykańskiej" obowiązują wysokie
cła. Są jednak licencje importowe, a rynek sprowadzających banany jest
podzielony na tzw. importerów tradycyjnych i nietradycyjnych. Pierwsi mogą
przywieźć 87 proc. limitu, ostatni - 13 proc. W 2001 r. Unia dodatkowo
zmodyfikowała swoje prawo wydawania licencji - "operatorem tradycyjnym" jest
tylko ten podmiot, który zakupił minimalną (określoną inną regulacją) ilość
bananów od producentów z państw trzecich i na własny koszt przewiózł je na
obszar UE.
I właśnie w tym "na własny koszt" jest problem. Dla urzędników
unijnych taki zapis pozwala interpretować go, eliminując nasze firmy po wejściu
do UE - według definicji tradycyjnymi operatorami są tylko tacy, którzy
produkowali banany (np. Hiszpanie na Wyspach Kanaryjskich) i ci, którzy kupowali
banany w krajach trzecich, ale ponosili koszt i ryzyko ich transportu do Europy.
Polska sprowadza rocznie około 275 tys. ton bananów. Zwykle są jednak transportowane przez zagranicznych przewoźników. Nasi importerzy twierdzą, że przepisy już kwalifikują ich do miana "operatorów tradycyjnych". - Ponosimy wszystkie opłaty za przewóz, płacimy VAT od transportu. Wymaganie od nas posiadania środków transportu jest nadinterpretacją prawa - twierdzi Sławomir Wójcik. SPIiDB chce, żeby to Polska ustalała, który z krajowych importerów spełnia kryteria "tradycyjnego".
Jeśli przyjmiemy unijne zapisy w dzisiejszym ich kształcie, ceny bananów mogą u nas wzrosnąć nawet dwukrotnie, a polscy importerzy wypadną z rynku. Jest jednak szansa wynegocjowania korzystniejszej interpretacji przepisów.
- Jesteśmy w stałym kontakcie ze Stowarzyszeniem, niestety Unia nie zgodziła się na udział jego przedstawicieli w rozmowach. Jednak nasi negocjatorzy dobrze znają problemy importerów. Do Brukseli w tej sprawie jadą w tym tygodniu - informuje wiceminister rolnictwa Jerzy Plewa. - Mam świadomość, że te rozstrzygnięcia będą kluczowe dla całej branży w Polsce. Będziemy zabiegać, żeby nasze przedsiębiorstwa wcześniej znały warunki, w których będą działać na rynku.
Według ministerstwa pozytywnym sygnałem jest dostrzeżenie problemu przez pozostałe kraje wstępujące do Unii. - Do niedawna w tych bojach byliśmy samotni. Dziś bardzo aktywna jest na przykład Litwa. Razem możemy więcej - uważa Jerzy Plewa. - Wiemy, że Unia nie spieszy się do rozmów. My chcemy je zacząć szybko i jak najwcześniej skończyć - dodaje.