Po przeanalizowaniu 183 propozycji legislacyjnych KE zapowiedziała, że zrezygnuje z 68.
To dopiero początek. Chcemy wzmocnić zaufanie obywateli do integracji europejskiej, przekonać, że Europa nie jest monstrum biurokratycznym i uwolnić gospodarkę europejską, spętaną niepotrzebnymi przepisami – powiedział wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Guenter Verheugen w Parlamencie Europejskim.
"Nie chodzi o ideologiczną deregulację, lecz o lepszą regulację. Tak by obywatele mieli pewność, że prawo europejskie interweniuje tylko tam, gdzie jest rzeczywiście niezbędne" - oświadczył.
Wśród 68 projektów "do kosza" są dyrektywy dotyczące ochrony środowiska i transportu, m.in. kwestionowana niedawno przez wielu eurodeputowanych dyrektywa na temat ochrony pracowników narażonych na promieniowanie słoneczne oraz propozycja harmonizacji w UE zakazu ruchu samochodów ciężarowych w weekendy. Wycofany będzie też projekt dyrektywy o etykietowaniu produktów i dyrektywa normalizująca wielkość opakowań kawy.
Większość wycofanych projektów nie budzi kontrowersji politycznych. Są już po prostu nieaktualne, jak np. projekt z 2000 roku, dotyczący decyzji UE w sprawie wprowadzonego przez Rosję zakazu importu świeżych jaj. Zanim Unia przyjęła tę decyzję, Rosja cofnęła zakaz.
Ponadto KE zapowiedziała, że do "lodówki", czyli ponownego przeanalizowania, pójdzie projekt dyrektywy z 2002 roku o ochronie pracowników zatrudnianych czasowo. Dyrektywa utknęła w Radzie UE, zablokowana przez Wielką Brytanię, Irlandię i Danię, które nie chciały dać pracownikom czasowym tych samych praw co stałym. Taki sam los czeka dwa rozporządzenia, które są już w drugim czytaniu w Parlamencie Europejskim i dotyczą ochrony środowiska: morskiego przewozu śmieci oraz emisji gazów cieplarnianych. KE zapowiada, że przeprowadzi nowe analizy kosztów wprowadzenia tych rozporządzeń.
Komisja chce pójść dalej i zrezygnować także z tych z obowiązujących już dyrektyw, które są sprzeczne z celami wzrostu konkurencyjności. Verheugen zapowiedział, że pierwsze propozycje przedstawi pod koniec października.
Eurodeputowani, zwłaszcza socjaliści i Zieloni, decyzję o wycofaniu projektów legislacyjnych przyjęli mało entuzjastycznie. Komisja, będąca autorką tych projektów, nie ma obowiązku pytania posłów o zgodę, a jedynie musi ich poinformować, że wycofuje swoje wcześniejsze propozycje.
Wyrażamy sceptycyzm wobec pomysłu wycofania całego pakietu projektów. Chcemy debaty i możliwości przeanalizowania projektu po projekcie – oświadczyła na konferencji prasowej współprzewodnicząca Zielonych w PE Monica Frassoni.
Sama idea nie jest zła, ale forma - nie do zaakceptowania – ocenił szef frakcji socjalistów Martin Schulz, krytykując to, że o tak ważnej sprawie eurodeputowani najpierw dowiedzieli się z prasy.
Tymczasem szefowie partii prawicowych, chadecji i liberałów pogratulowali Komisji inicjatywy wycofania projektów legislacyjnych. Cieszę się, że Komisja wycofa kawał legislacji. Mniej regulacji i mniej biurokracji - tego chcemy – powiedział szef frakcji chadecko-konserwatywnej Hans-Gert Poettering.