Komisja Europejska przedstawiła plan reform. Oto jej propozycje: mniejsze dotacje bezpośrednie, stopniowe przejście na dopłaty zryczałtowane i inwestycje w wiejską infrastrukturę. Polskim rolnikom z pewnością nie spodoba się odejście od gwarantowanych cen żyta.
"Gazeta Wyborcza" dotarła do tekstu "Mild-Term-Review", czyli do sformułowanej przez Komisję Europejską propozycji tzw. przeglądu średniookresowego obecnej wspólnej polityki rolnej (w skrócie CAP). Te propozycje w środę Komisja Europejska ma zaproponować państwom "Piętnastki".
Plan unijnej polityki rolnej przewiduje m. in.: docelową 20 proc. redukcję dopłat bezpośrednich do produkcji zbóż, wołowiny czy rzepaku. Redukcja dopłat ma przebiegać w tempie 3 proc. rocznie przez 6 do 7 lat. Komisarz rolny Franz Fischler proponuje, aby skomplikowany system płatności w zależności od produkcji zastąpić prostą i przejrzystą zryczałtowaną "dopłatą" do gospodarstwa niezależnie od tego czy będzie ono produkowało rzepak, ziemniaki, fasolę czy zboże.
Zdaniem Komisji Europejskiej reforma, jeśli zostanie wprowadzona w życie, ułatwi rozszerzenie polityki rolnej Unii na 10 jej nowych członków, w tym Polskę. Ma ona też wymusić zmianę panującego w Unii modelu przemysłowego rolnictwa, w którym rolnicy zachęcani obecnym systemem wsparcia bezpośredniego produkują "na ilość" by dostać więcej dopłat, a nie dbają o jakość produkcji lub ochronę środowiska. Komisja twierdzi, że ta sytuacja miała istotny wpływ na wystąpienie w Europie wielkich kryzysów żywnościowych: BSE, pryszczycę, zatrucie żywności dioksynami czy faszerowanie trzody chlewnej hormonami.
Nowy system płatności premiuje jakość, stopień "przyjazności" dla środowiska i bezpieczeństwo żywności. Uderza natomiast w ogromne latyfundia we wschodnich Niemczech i w Wielkiej Brytanii. Pieniądze na rolnictwo mają zostać te same - średnio 40,5 mld rocznie) - tylko będą bardziej racjonalnie dzielone i lepiej inwestowane w obszary wiejskie. Pomoc ma być limitowana - nie więcej niż 300 tys. euro rocznie na jedno gospodarstwo.
Propozycja Komisji Europejskiej związana z odejściem od gwarantowanych cen żyta w sposób szczególny może dotknąć polskich rolników, którzy z powodu kiepskiej gleby w Polsce uprawiają dużo tego zboża. Dziś cena interwencyjna zbóż (w tym żyta) w UE wynosi 101 euro 31 centów. Komisja chce zredukować tą cenę o 5 pro. do 95,35 euro za tonę z powodu nadprodukcji (głównie w Niemczech) i brakiem perspektyw eksportu.
Po opublikowaniu 33-stronnicowego tekstu planowanej reformy powszechnie oczekuje się burzy w Unii, szczególnie we Francji, która jest najgorętszym przeciwnikiem jakichkolwiek zmian w polityce rolnej i już zapowiedziała, że nie zgadza się z zaproponowanym w "przeglądzie" odchodzeniem od dopłat bezpośrednich.
Płatnicy netto do unijnej kasy - np. Niemcy i Holandia - od decyzji o reformie CAP uzależniają swą zgodę na przyznanie płatności rolnych nowym państwom członkowskim UE, w tym Polsce. W ten sposób, czy chcemy czy nie chcemy, pozostajemy zakładnikami dyskusji w sprawie kierunku unijnych reform. I czekamy na jej zakończenie.