Unijni rolnicy wyłudzają rocznie 10 milionów euro nienależnych dopłat. Polska wieś debiutuje w tym systemie, ale już oszustwa szacuje się na kilka milionów złotych.
Spośród 96 tys. skontrolowanych w Polsce gospodarstw aż 13,14 proc. złożyło nieprawidłowe wnioski, donosi "Życie Warszawy". Kontrole objęły tylko co dwudzieste gospodarstwo uprawnione do dotacji. Daje to podstawę do oceny, że w br. rolnicy wyłudzili u nas kwotę ok. 8-10 milionów zł, a próbowali kilkakrotnie większą.
Wystarczy wspomnieć choćby 400 rolników z Podkarpacia, którzy podali fałszywe dane dotyczące posiadanych pól i zasiewów, oskarżonych o próbę zdefraudowania w sumie prawie 20 mln zł. Zatrzymany przez toruńską ABW mężczyzna chciał wyłudzić 2 mln zł z dotacji dla przedsiębiorców inwestujących w produkcję rolną. W tym celu zgromadził podrobione dokumenty z ZUS i z urzędu skarbowego.
Niektóre oszustwa są łatwe do wykrycia. Najbardziej kuriozalne wnioski dotyczyły przyznania dopłat do ziemi, na której było założone pole golfowe, działki rekreacyjne i stawy rybne. Był też przypadek wpisania do wniosku o dopłaty pasa startowego należącego do aeroklubu. Prawdziwość wniosków o dopłaty sprawdza Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Bardzo pomocne w jej pracy są donosy. Właśnie dzięki donosowi udało się namierzyć na Pomorzu rolnika, który wyłudził 150 tys. zł.
Rekordzista z Pomorza, uprawiający 6 hektarów, deklarował, że posiada ich 12 razy więcej. Pewien plantator zawyżył zgłoszoną powierzchnię upraw aż o 90 procent.