Atmosfera skandalu, jaka wytworzyła się wokół Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może opóźnić prace nad budową unijnego systemu rejestracji i identyfikacji zwierząt IACS.
Wczoraj prezes ARiMR Jerzy Miller, który tydzień temu podał się do dymisji
ujawnił, że na początku swojej pracy w agencji dostał listę osób nietykalnych.
Zapewnił, że nie sugerował się nią, gdy chciał kogoś zwolnić z pracy i dlatego
musi odejść ze stanowiska. Ogólnopolskie media alarmują, że ta sytuacja może
negatywnie wpłynąć na i tak już spóźnione prace nad budową systemu IACS. Jeśli
nie będzie on gotów wiosną przyszłego roku, rolnicy nie dostaną pieniędzy z
dopłat bezpośrednich. Polska rocznie do 2006 r. może stracić 900 mln
euro. Dyrektor oddziału lubuskiego ARiMR Jarosław Gniazdowski twierdzi, że
wszystkie zadania, które w ciągu ostatnich 12 miesięcy zleciła mu centrala,
wykonał w terminie.
W Niemczech siedem lat
W agencji
pracują fachowcy, a nie dyletanci. Trzeba pamiętać, że na przykład w Niemczech
system budowano siedem lat. My mamy tylko rok. Przygotowujemy się teraz do
znakowania owiec, kóz i świń – wyjaśnia dyr. Gniazdowski. Wojciech
Kozieja, kierownik biura identyfikacji i rejestracji zwierząt w lubuskim
oddziale powiedział, że agencja czeka na kolczyki, które przysłać ma centrala w
Warszawie, jak tylko rozstrzygnie się przetarg. Przypomnijmy, że J. Miller
robił w ARiMR porządki po poprzednim prezesie, któremu zarzucono m.in.
rozrzutność i opóźnienia w budowie IACS. Szukając oszczędności Miller
zaproponował, by zmniejszyć liczbę biur powiatowych agencji.
Zbadano
stosunek zatrudnienia w biurach do liczby gospodarstw, które mają obsługiwać.
Okazało się, że w niektórych rzeczywiście pracuje za dużo ludzi, na przykład w
biurze w Słubicach – mówi J. Gniazdowski.
Biura
zostają
Nowy minister rolnictwa Wojciech Olejniczak powiedział
wczoraj, że biura powiatowe pozostaną. Uważam, że nie będzie zwolnień w
agencji ani łączenia biur powiatowych – podkreśla dyr. Gniazdowski.
Rolnik, szczególnie na początku działania systemu IACS, musi mieć łatwy
dostęp do pracowników, którzy będą naliczać dla niego dopłaty.
Po
co rolnikowi agencja
Co roku do 15 maja rolnik będzie musiał przyjść
do biura powiatowego agencji z wypełnionym wnioskiem o dopłaty (wniosek można
przesłać też pocztą tradycyjną lub elektroniczną). System wyliczy, ile pieniędzy
się mu należy i na jesień znajdą się one na koncie rolnika. Należności nie będą
wypłacane do ręki. Agencja będzie się też zajmowała m.in. rentami
strukturalnymi, programem dla młodych rolników, programem przeznaczonym dla
obszarów o trudnych warunkach gospodarowania.