Ptak_Waw_CTR_2024
Green Gas Poland

Gdzie trafia GMO?

2 marca 2009
Gdzie trafia GMO, czyli genetycznie zmodyfikowane organizmy oraz kto i w jakich ilościach je spożywa w Polsce - tego nikt nie wie. Takie wnioski można wyciągnąć po wysłuchaniu wystąpień dyskutantów - uczestników międzynarodowej konferencji zorganizowanej 27 lutego br. w auli im. Jana Pawła II Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie przez Centrum Informacji o Środowisku, w ramach kampanii informacyjnej.

Celem kampanii i konferencji ma być edukacja społeczeństwa, w szczególności rolników, przedsiębiorców, organizacji konsumenckich, administracji publicznej oraz instytucji naukowych na temat przyrodniczych, zdrowotnych i społecznych skutków wprowadzania GMO do środowiska i relacjach pomiędzy uprawami a obszarami przyrody chronionej. I tak prawdę powiedziawszy rolnicy prowadzący gospodarstwa ekologiczne są już aż nadto uświadomieni. Problem w tym, że występując z apelami do władz, posłów i tzw. decydentów nie znajdują zrozumienia dla swoich racji. Także wśród organizatorów tego typu konferencji, którzy, jak to zwykle bywa, tak układają program konferencji, by na dyskusje, wymianę poglądów między zwolennikami i przeciwnikami uwolnienia do środowiska na terenie Polski było proporcjonalnie jak najmniej czasu, za to na przekonywanie przez prelegentów do treści i haseł znanych wielu uczestnikom tego typu zgromadzeń - darować 90% czasu poświęconego na cała imprezę.

Jakie wnioski wynikają z obrad? Pierwszy to taki, iż nie ma monitoringu, gdzie trafia importowane do Polski ziarno GMO, jakie zwierzęta są karmione takimi paszami, dokąd trafia mięso tych zwierząt, czyli co jemy. Drugi - że apele działaczy i rolników ekologicznych o przywrócenie całkowitego zakazu np. importu śruty sojowej i kukurydzy GMO nie spotyka się z należytą reakcją polskich władz. Przed konferencja grupa przeciwników GMO pikietowała siedzibę Rzecznika Praw Obywatelskich (RPO) i domagała się zakazu stosowania GMO w Polsce. Na konferencji zastępca RPO - Marek Zubik mówił, że urząd rzecznika musi stać na straży wszystkich praw i wolności, które w przypadku GMO wchodzą w grę. "Trzeba znaleźć równowagę między wolnością badań naukowych, wolnością gospodarczą, prawa obywateli do życia w niepogorszonym środowisku i obowiązek państwa, by do takiego pogorszenia nie doszło. W pracy rzecznika konieczne jest wyważenie różnych wartości, tak, by istniała jakaś spójna koncepcja i wizja, jak regulować te stosunki społeczne i zdarzenia wynikające z pojawienia się GMO" - podkreślił Zubik. Przypomniał, że rzecznik współpracuje i nadal będzie współpracował z organizacjami pozarządowymi, które zajmują się tymi problemami.

Z kolei Wiceminister środowiska Janusz Zaleski uważa, że społeczeństwu potrzebna jest wiedza na temat genetycznie modyfikowanych organizmów, która odpowie na pytania o ich wpływ na nasze zdrowie i całe środowisko. Zaleski podkreślił, że nowoczesna produkcja żywności powinna opierać się nie tylko na maksymalizacji produkcji i zysku, ale dbać też o to, by producent był odpowiedzialny przed konsumentem za to, co podaje mu do spożycia. Przypomniał, że polski rząd w połowie listopada 2008 przyjął ramowe stanowisko dopuszczające prowadzenie prac w ramach zamkniętego użycia GMO. "Takie stanowisko pozwala na prowadzenie badań, np. nad nowymi lekami. Trudno znaleźć oponentów dla takiego użycia GMO, bo bez tych badań i eksperymentów nowe leki by nie powstały" - mówił.

Na co zwracali uwagę goście zagraniczni? Np. Sabine Brueckmann z Niemiec podpowiadała potrzebę organizowania się polskich rolników w grupy mogące tak jak we wschodnich landach i w Bawarii przeciwstawiać się skutecznie zalewowi taniej modyfikowanej śruty przez siew ziaren niemodyfikowanej soi. Przez oddziaływanie na unijne władze przez europarlamentarzystów i nacisk na władze przy okazji zbliżających się wyborów do parlamentu. Chrostof Patthof podawał przykłady negatywnego oddziaływania pyłków roślin GMO na populacje motyli - ich gąsienice po prostu giną. Jak bronią się rolnicy Brandenburgii? Wymuszają tworzenie 800 m pasów ochronnych.

Osamotnione w walce o wprowadzenie całkowitego zakazu na uwalnianie GMO do środowiska są Węgry. O przykrych doświadczeniach i potyczkach Węgrów na forum unijnym wspominała Veronika Mora. Bagatelizowane są np. udokumentowane wyniki badań o szkodliwym wpływie roślin GMO na zdrowie zwierząt i ludzi. Grupa ekspercka badała m.in. wpływ pyłków kukurydzy na gąsienice motyla - Czerwonego Admirała. Węgierska przedstawicielka dowodziła, iż kukurydza GMO - odmiana MON 810 nie była testowana zgodnie z wymaganiami Unii Europejskiej. Węgry zajmują drugie miejsce w Europie po Francji pod względem wielkości upraw kukurydzy. Dzisiaj, 2 marca Rada Środowiskowa w Budapeszcie decydować będzie o zgodzie lub odrzuceniu wniosku EFSA - unijnej instytucji w sprawie zniesienia lub nie moratorium na wprowadzenie na panońską dolinę GMO.

Do spraw poruszanych na warszawskiej konferencji będziemy wkrótce wracać.

POWIĄZANE

Od 10 lutego Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmował...

Około 92,6 tys. ton żywności o wartości ponad 265 mln zł trafi w tym roku do org...

Sytuacja na unijnym rynku rolnym nadal jest krytyczna. Potrzeba środków łagodząc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę