Przywódcom obecnych i przyszłych członków Unii Europejskiej nie udało się przyjąć unijnej konstytucji.
12-13 grudnia b.r. osiągnięto w Brukseli porozumienie w 82 punktach. Zgody zabrakło m.in. w kwestii składu Komisji Europejskiej oraz podziału miejsc – przede wszystkim w Radzie UE. W pierwszych gorączkowych reakcjach mówiono o totalnym braku porozumienia w sprawie siły głosów krajów członkowskich w przyszłej, po 2009 roku, Unii. – Nie ma żadnego dramatu, mamy działające instytucje, poszerzenie nastąpi 1 maja 2004 roku – uspokajał prezydent Francji Jacques Chirac, odnotowując jednak, że „ze strony Polski i Hiszpanii zabrakło elastyczności”.
Kolejne warianty były odrzucane przez Niemcy, Francję lub Hiszpanię. Polska godziła się tylko na tzw. klauzulę rendez-vous, czyli odłożenie na kilka lat decyzji o ewentualnej modyfikacji rozwiązań przyjętych w Nicei. Premier Miller przyznał, że nie znalazło to szerszego poparcia. – Niektóre państwa uznały, że przedstawione propozycje są nie do przyjęcia; chcą porozmawiać ze swoimi parlamentami – wyjaśniał premier Włoch Silvio Berlusconi. – Potrzeba więcej czasu, by pogłębić i poszerzyć dyskusję, także z własnym społeczeństwem – mówił premier Leszek Miller.
Dalsza debata odbędzie się pod kierownictwem przejmującej od Włoch przewodnictwo w UE Irlandii. Premier tego kraju Bertie Ahern obiecał, że przygotuje raport w sprawie dalszych losów konstytucji na marcowy szczyt UE.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski zapowiedział ogólnopolską debatę na temat miejsca Polski w zintegrowanej Europie oraz kształtu konstytucji.