Bruksela nie zamierza dopuścić do tego, by słynne "narodowe" pyszności produkowane w krajach Unii można było wytwarzać, gdzie się komu podoba. Producenci z innych krajów będą musieli obejść się smakiem.
Francuskie sery Roquefort czy Reblochon, włoska szynka z Parmy czy parmezan Reggiano, grecka feta oraz cała gama słynnych europejskich alkoholi znalazły się na liście 41 artykułów, które Unia Europejska chce szczególnie chronić podczas rozmów o liberalizacji światowego handlu w połowie września w meksykańskim Cancum. Chodzi o to, by np. nie można było sprzedawać pod nazwą "grecka feta" sera produkowanego w innym kraju.
Ta lista nie jest kompletna i mogą się na niej znaleźć wyroby z krajów, które wkrótce wejdą do Unii – odpowiedział Gregor Kreuzhuber, rzecznik komisarza UE ds. rolnictwa na pytanie, czy Unia będzie walczyć z równą determinacją o węgierskie tokaje jak o francuski szampan, włoska grappę, hiszpańskie wina Rioja czy nadreńskie Liebfraumilch. Kreuzhuber zastrzegł jednak, że na pewno nie trafią na unijną listę wszystkie produkty, o których sobie tylko ktoś zamarzy.
Unia chce walczyć jedynie o te z bliska 600 chronionych w Europie wyrobów, których renoma jest światowa, a na dodatek są one gdzieś podrabiane. W przypadku dziesięciu nowych państw mogą to być jego zdaniem produkty, których szczególne pochodzenie zastrzeżono np. w traktatach członkowskich.
Unia w walce o swe delikatesy może liczyć na wielu sojuszników, gdyż popiera szczególną ochronę np. indyjskiej herbaty Darjeeling, gwatemalskiej kawy Antiqua czy oliwy z Maroka. Będzie musiała jednak stoczyć ciężka walkę, głównie ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą, gdzie słynne alkohole, sery i inne produkty są najczęściej podrabiane. Część z nich sprzedawana jest na rynkach obu Ameryk od dziesięcioleci, gdyż tajniki ich wyrobów przywożą ze sobą europejscy imigranci.
Sprawa nie jest wiec prosta np. jeśli chodzi o wina z Chablis, Burgundii (choć te na pewno leżą tylko we Francji) czy hiszpańskiego Sherry lub sycylijskiej Marsali. Sprawa geograficznych oznakowań nie jest rzeczą ewidentną w samej Unii – słynna jest trwająca od wielu lat walka Duńczyków z Grekami o prawo produkcji sera feta.
Nadużycia podważają reputację tych produktów i wprowadzają w błąd konsumentów – uważa jednak Pascal Lamy, komisarz Unii Europejskiej ds. handlu. Najbardziej drastyczny dla Unii przypadek dotyczy szynki parmeńskiej, której nazwę w Kanadzie zastrzegli sobie lokalni producenci i Włosi nie mogą jej tam w ogóle sprzedawać. Tymczasem słynny specjał zgodnie z europejskim prawem musi być nie tylko wyprodukowany, ale wręcz pokrojony i opakowany w regionie, z którego pochodzi.
Unia zastrzega, że nie chce bronić w WTO nazw handlowych konkretnych towarów, które mogą być sprzedawane, a ich produkcja delokalizowana (dotyczy to na przykład naszych wódek Wyborowa, czy Żytnia), ale wyłącznie oznakowań geograficznych ich pochodzenia. Te pierwsze należą do konkretnych firm, te drugie zaś do wszystkich producentów z danego regionu.