Od 1 maja możemy płacić za zakupy w euro. Teoretycznie. W naszym regionie unijną walutą możemy zapłacić jedynie w hotelach i pubach. Euro przyjmą też niektórzy taksówkarze.
- Zapłata w euro? Co mi tu pani opowiada? Nic na ten temat nie wiem
- mówi Wanda Trzebuchowska ze sklepu spożywczego na toruńskim Rubinkowie. Maria
Zawadzka z delikatesów spożywczych we Włocławku ucina: - Przyjmujemy tylko
złotówki.
Europejską walutą nie zapłacimy również m.in. w toruńskiej
"Pabii" za wiosenne kurtki, ani za pantofle w bydgoskim "Gino Rossim".
Do wprowadzania euro szykują się supermarkety, zwłaszcza te przy zachodniej
granicy Polski. Euro można już płacić w szczecińskim i wrocławskim "Geancie".
Przygotowuje się "Tesco Polska". - Chcemy, by nastąpiło to jak najszybciej.
W pierwszej kolejności unijną walutą będą mogli płacić klienci naszych sklepów
przy zachodniej granicy, np. w Jeleniej Górze, Wrocławiu, a także Poznaniu. Być
może Bydgoszcz również znajdzie się w tej grupie - wyjaśnia Marta Lau z
działu współpracy z mediami "Tesco Polska" w Warszawie.
Rachunku w euro
nie uregulują jeszcze goście restauracji "Zajazd" w Bydgoszczy. - Szybko to
nie nastąpi, bo wiąże się z ogromnymi kosztami. Trzeba by było wymienić
komputery i kasy fiskalne - mówi Gizela Wichrowska, kierowniczka lokalu.
Jednak, gdy na obiad przyjdzie obcokrajowiec jedynie z obcą walutą w kieszeni,
to nie zostanie odprawiony z kwitkiem. Podobnego zdania jest Marzena Jasińska,
kierowniczka pubu "Absurd "w Toruniu. - W sezonie często naszymi gośćmi są
cudzoziemcy. Zdarza się, że nie mają przy sobie polskich złotówek. Wtedy
przyjmujemy od nich obcą walutę. W końcu: klient nasz Pan!
Unijną
walutę przyjmują hotele w regionie. - Należność na miejscu jest przeliczana na
złotówki w oparciu o kurs euro z danego dnia. Od każdej transakcji pobieramy
prowizję - około 10 proc. - usłyszeliśmy w Hotelu "City" w Bydgoszczy.
W
euro można również zapłacić za przejazd taksówką. - Czemu nie? To przecież
też pieniądz. Zawsze rano spisuję sobie aktualny kurs euro NBP, by potem -
ewentualnie - wiedzieć, ile żądać od klienta - mówi Tadeusz Zwoliński,
bydgoski taksówkarz. Jak przyznaje od początku maja wiózł już dwóch
obcokrajowców. - Jechaliśmy z lotniska, więc nawet nie zdążyli wymienić euro
na złotówki - dodaje.