Dzień Europy to także dzień pokory, bowiem Europejczycy muszą jeszcze podjąć kluczowe decyzje, jakiej chcą Unii Europejskiej oraz co i jak chcą robić razem – uważa przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi.
W posłaniu z okazji 9 maja były premier Włoch opowiedział się za "polityczną
jednością Europy", ale przyznał, że wiodąca do niej podróż jest trudna, składa
się z etapów, natrafia na przeszkody i nie obywa się bez objazdów.
–
Jeżeli Europa przestanie dążyć do jedności, która może jej nadać polityczny
sens, będzie dryfowała – ostrzegł szef organu wykonawczego
Unii.
Dlatego Europejczycy nie powinni – jego zdaniem – marnować
szansy, jaką daje im Konwent Europejski debatujący nad nową reformą unijnych
instytucji i prawdziwym traktatem konstytucyjnym dla UE.
– Nie
pozbawiajmy się metody, która zaprowadziła nas tak daleko. Nie porzucajmy
dążenia do jedności w demokracji – apelował Prodi.
– Unia jest
wyjątkowa. To jedyna ponadnarodowa demokracja. Ale nie jest dokończona. Nie
jesteśmy jeszcze na końcu podróży – oświadczył.
Zdaniem
Prodiego, "dokończona" będzie Unia nie tylko, gdy uzyska jedność polityczną, ale
też, gdy obejmie całe Bałkany. Co do pozostałych sąsiadów "od Rosji po państwa
śródziemnomorskie", powinna budować z nimi "nowe specjalne
stosunki".
Dzień Europy został ustanowiony w 1985 roku przez Radę Europy
dla upamiętnienia deklaracji z 9 maja 1950 roku, zwanej także Planem Roberta
Schumana. Deklaracja ówczesnego szefa francuskiej dyplomacji dała początek
Wspólnocie Europejskiej.