Polacy pracują w Brukseli równie ciężko jak ich europejscy koledzy. Ale nieprędko będą tyle samo zarabiać - pisze "Życie Warszawy".
Według dziennika, szykują się podwyżki dla polskich eurodeputowanych. I to spore - z dwóch do siedmiu tys. euro. W UE nabrały tempa prace nad ujednoliceniem pensji dla posłów Parlamentu Europejskiego.
Teraz między deputowanymi z różnych krajów panują olbrzymie dysproporcje - najbiedniejsi Litwini i Słowacy zarabiają nawet kilkanaście razy mniej niż najbogatsi Włosi. - Nad nowym projektem pracuje prezydencja luksemburska - wyjaśnia "ŻW" Toon Streppel z biura Parlamentu Europejskiego w Polsce. Luksemburg, który od stycznia przewodniczy pracom UE, chce zakończyć je jeszcze w tym półroczu.
Projekt wprowadza dla wszystkich równą pensję - ok. siedmiu tysięcy euro miesięcznie, czyli mniej więcej tyle, co zarabia deputowany z Niemiec. Pensja ta byłaby też wypłacana nie z krajowego budżetu jak jest teraz, a ze wspólnej unijnej kasy. To oznaczałoby niewielkie odciążenie naszego budżetu. Nasza składka do UE bowiem nie wzrosłaby z tego powodu.
W tej chwili dopracowywane są szczegóły tej propozycji. Co ciekawe, jeden ze scenariuszy przytaczany przez opiniotwórczy portal euobserver.com wprowadza różnice w pensjach dla posłów z nowych krajów i starych. O tych zabiegach słyszeli też nasi deputowani. Parlamentarzyści z nowych państw nie dostaliby od razu tyle samo euro, ile ich koledzy ze starej Unii. Zaczęliby od poziomu 50 proc., za rok dostaliby 75 proc., a do pełnej sumy doszliby dopiero po trzech latach.