Ptak_Waw_CTR_2024
TSW_XV_2025

Dieta z brukselką

30 czerwca 2004

Znowu jesteśmy spichlerzem Europy. Niemcy i Holendrzy pokochali nasze mięso, wędliny i nabiał. Czesi rzucili się na warzywa, owoce i soki. W efekcie w przygranicznych rejonach Polski ceny już poszły w górę. Gdzie ta fala zdoła się zatrzymać?

Adam Smith i jego następcy mogą czuć podwójną satysfakcję. Cenione przez nich mechanizmy wolnego rynku nadal działają perfekcyjnie nawet tam, gdzie mogłoby się wydawać, że ostatecznie zabito ducha wolnej konkurencji – w unijnym rolnictwie. Zaczęło się od wołowiny. W dniu rozszerzenia Wspólnoty była u nas najtańsza w porównaiu do wszystkich 25 krajów UE, a o ponad połowę tańsza niż w Niemczech. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rolnicy z zachodniej Polski przecierają oczy ze zdumienia – zza Odry przyjeżdżają handlowcy, którzy na pniu skupują mięso wołowe i żywe cielęta. I ceny skupu oczywiście rosną.

Eksperci przewidywali, że tak się stanie, ale zmiany miały potrwać kilkanaście miesięcy, nawet całe lata. Tymczasem popyt jest tak duży, że zmiany następują z dnia na dzień. Na to nikt nie był przygotowany. – Ta sytuacja nas zaskoczyła. Kilogram wołowiny w skupie drożeje co tydzień o 30–50 gr – mówi Wojciech Sokół, rzecznik hipermarketów Tesco. Dla zarządu innej dużej sieci przygotowano raport o podwyżkach, jakie od połowy maja do połowy czerwca wprowadzili jej dostawcy: „schab z kością: z 11,50 zł do 13 zł za kg (o 13 proc.), udziec wołowy: z 12,50 do 17,80 zł za kg (o 42 proc.), tusza cielęca: z 10,50 do 18 zł (o 70 proc.)”. Podwyżki są najbardziej widoczne w zachodniej i centralnej Polsce. W całym kraju cena wołowiny wzrosła w maju o 6,3 proc. (dane GUS), w rejonach przygranicznych – nawet o 40 proc. Fala drożyzny rozlewa się powoli na cały kraj.

Klienci sklepów coraz bardziej martwią się i narzekają. Wołowina drożeje, bo coraz więcej mięsa wysysa stara Unia. Wieprzowina też drożeje, bo wraz z początkiem wakacji weszliśmy w sezonowy „świński dołek” (potrwa do jesieni). Może więc przerzucić się na drób? Jeśli postąpi tak dostatecznie wielu Polaków – i jego cena ostro pójdzie w górę. Kilogram kurczaka w skupie już kosztuje średnio 6 zł, a jeszcze miesiąc temu było 5,30 zł. A na dobry i tani polski drób łapczywie zerkają odbiorcy z Niemiec.

Wyższe ceny skupu cieszą oczywiście rolników i producentów. Do tej pory to oni byli petentami w sieciach hipermarketów. Megasklepy wymuszały na nich niskie ceny, spore opłaty za promocje i przymusową reklamę w sklepowej gazetce. Jeżeli komuś to nie odpowiadało, na jego miejsce czekało kilku chętnych. Dlatego dostawcy na Unię patrzyli jak na zbawienie. I mieli rację. Po 1 maja i otwarciu granic role się odwróciły. Teraz to sprzedawcy towarów rolnych dyktują ceny i warunki. – Albo zapłacimy tyle co zachodni kontrahenci, albo nie dostaniemy mięsa. A wyższe ceny w skupie i u producenta to wyższe ceny na półce – mówi Daniel Prałat, dyrektor handlowy sieci sklepów Intermarche.

Piotr Stasiak


POWIĄZANE

Od 10 lutego Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie przyjmował...

Około 92,6 tys. ton żywności o wartości ponad 265 mln zł trafi w tym roku do org...

Sytuacja na unijnym rynku rolnym nadal jest krytyczna. Potrzeba środków łagodząc...


Komentarze

Bądź na bieżąco

Zapisz się do newslettera

Każdego dnia najnowsze artykuły, ostatnie ogłoszenia, najświeższe komentarze, ostatnie posty z forum

Najpopularniejsze tematy

gospodarkapracaprzetargi
Nowy PPR (stopka)
Jestesmy w spolecznosciach:
Zgłoś uwagę