- Składkę do polskiego ZUS muszą płacić Polacy, którzy podczas płatnych urlopów dorabiają na saksach - ta wiadomość zmroziła Polaków i ich niemieckich pracodawców. Ale rzeczywistość jest gorsza, niż się wydaje. Nawet jeśli Niemiec mimo wszystko zechce zatrudnić Polaków, to i tak nie przebrnie przez polską procedurę.
Co więcej, choć zasady wchodzą w życie już 1 lipca, to urzędnicy nie znają odpowiedzi na wiele ważnych pytań
Według ostrożnych szacunków (dokładnych danych niestety nie ma) co roku ok. 100 tys. Polaków pilnie gromadzi dni urlopu, aby latem wyjechać na saksy do Niemiec (takich osób nie brakuje m.in. wśród nauczycieli). Po 1 lipca raczej nie wyjadą. To konsekwencja porozumienia w sprawie zmiany zasad zatrudniania pracowników sezonowych, które kilkanaście dni temu podpisali wiceminister polityki społecznej Rafał Baniak oraz jego niemiecki kolega, wiceminister Heinrich Tiemann. Umowa wprowadza obowiązek opłacania przez niemieckich rolników i Polaków pracujących sezonowo składek do polskiego ZUS.
Kto na pewno straci?
Do tej pory Polacy, wyjeżdżając do pracy sezonowej, zawierali indywidualną umowę z niemieckim pracodawcą, do której dołączali zaświadczenie o ubezpieczeniu w Polsce. Niemiecki farmer co najwyżej wykupywał dla nich ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków (zazwyczaj 2 proc. wynagrodzenia). Od 1 lipca koszty pracy wzrosną nawet o 47 proc. Zgodnie z prawem unijnym jeżeli Polak pracuje jednocześnie w Polsce i Niemczech, jego składki trafiają tam, gdzie mieszka (dlatego polscy pracownicy sezonowi i ich niemieccy pracodawcy opłacać będą składki w polskim ZUS). Niemiec będzie musiał odprowadzić do polskiego ZUS 20,64 proc. tego, ile płaci Polakowi (m.in. składki na ubezpieczenie emerytalne, kasę chorych, od nieszczęśliwych wypadków i Fundusz Pracy). Zaś dodatkowe 27,21 proc. odprowadzać będzie od tego, ile zarobi pracownik sezonowy.
Dlaczego ten przepis oznacza, że osoby, które pracują sezonowo podczas swoich płatnych urlopów mają prawie zerowe szanse na wyjazd? Dotychczas wszyscy martwiono się tym, że z powodu oskładkowania pensji Polaków Niemcy zdecydują się np. na tańszych Rumunów czy Ukraińców, a sami Polacy nie będą chcieli pracować za pensje obniżone o część składki. Teraz okazuje się, że nawet jeśli niemiecki farmer zdecyduje się na Polaka, to nasza biurokracja będzie dla niego przeszkodą nie do pokonania. Aby zatrudnić pracownika sezonowego z Polski Niemiec musi:
• zdobyć polski numer NIP, który uzyska w jedynym w Polsce urzędzie skarbowym obsługującym takie przypadki (jest to II Urząd Skarbowy w Warszawie);
• z numerem NIP musi zgłosić się znowu do jedynego oddziału ZUS (na ul. Senatorskiej w Warszawie), gdzie czekają na niego te same formularze, które uzupełniają polscy przedsiębiorcy.
Żaden z formularzy nie jest jednak przetłumaczony na niemiecki. - Niestety nie mamy także formularzy po angielsku i obawiam się, że nieprędko będą - mówi Beata Pawłowska z centrali ZUS. Urzędnicy zdają sobie sprawę, że przez te formalności przebrnie mało który Niemiec. - Swoich pracodawców nie mogą tu także wyręczyć pracownicy - dodaje Pawłowska. Wniosek: niemiecki farmer musi zrobić wszystko osobiście lub wynająć polskie biuro rachunkowe. A to oznacza dla niego dodatkowe koszty.
Urzędnicy "oszczędzili" pracy polskim pracownikom - nie muszą się oni martwić uzupełnianiem formularzy czy wysyłaniem do ZUS swojej, "pracowniczej" części składki. To niemiecki farmer całą składkę (swoją i pracownika) będzie przelewał na konto ZUS.
Kto prawdopodobnie zyska?
Na nowym przepisie zyskać mogą studenci, gospodynie domowe, bezrobotni oraz osoby na urlopie wychowawczym. Ich zwolniono z opłacania składek polskiego ZUS - pod warunkiem, że pracują sezonowo w Niemczech do 50 dni roboczych w roku. Zgodnie z niemieckim prawem pracować sezonowo można do czterech miesięcy w roku, ale przy dłuższych niż 50 dni umowach nie da się uniknąć płacenia składek na niemieckie ubezpieczenie społeczne (w Niemczech składki wynoszą 42 proc.: 21 proc. pokrywa pracownik, a 21 proc. pracodawca). Dlaczego w tym przypadku składki nie trafiają do polskiego ZUS? Bo w Unii obowiązuje zasada oskładkowania w jednym systemie społecznym, a to oznacza, że składki pracowników, który pracują tylko w Niemczech trafiają do niemieckiego ZUS.
Czego jeszcze nie wiadomo?
Nowy przepis budzi wiele wątpliwości: co z osobami, które podpiszą umowę z niemieckim przedsiębiorcą przed 1 lipca? Na jakich zasadach pracować będą Polacy, którzy, aby wyjechać na saksy, wzięli w polskiej firmie urlop bezpłatny? Jak będą rozliczani ubezpieczeni w KRUS polscy rolnicy, którzy wyjeżdżają na saksy?
Te problemy będą wyjaśniać przedstawiciele obu ministerstw podczas spotkania w dniach 13-15 czerwca. To znaczy, że sami zainteresowani dowiedzą się, co ich czeka w ostatniej chwili. O tym, co ustalą urzędnicy, będziemy pisać w "Gazecie".