Z chwilą podpisania unijnego traktatu akcesyjnego w Atenach 6 miesięcy temu, polska administracja została rzucona w szalony wir całkowicie odmiennego systemu tworzenia prawa.
Polscy urzędnicy są zalewani e-mailami z Brukseli z propozycjami zmian w prawie. W ciągu kilku dni trzeba dać odpowiedź po angielsku lub francusku, by nasze stanowisko w ogóle było wzięte pod uwagę. Często ministerstwa nie nadążają. W tym roku do początku listopada przyjęto w Brukseli 1905 unijnych ustaw, tak zwanych dyrektyw.