We wszystkich krajach unijnych odtrąbiono zwycięstwo. Oto bowiem osiągnięto porozumienie na szczycie w Brukseli w sprawie finansowana walki ze zmianami klimatycznymi. Polska dostała prawo weta przy podejmowaniu decyzji dotyczących podziału kosztów związanych z ograniczeniem emisji dwutlenku węgla. Zostało to jednak zapisane w wewnętrznym dokumencie Unii, a nie we wnioskach końcowych szczytu. Mało tego - polskiej delegacji zależało na tym, by nowe kraje Wspólnoty nie musiały w przyszłości wydawać najwięcej na ochronę klimatu. Takiej gwarancji jednak jako członek Unii nie dostaliśmy.
I choć unijni przywódcy na sto miliardów euro oszacowali roczne potrzeby krajów rozwijających się na walkę ze zmianami klimatycznymi, to nie określili jaką część tej kwoty da sama Unia. Nas powinno zainteresować jak zmiany klimatyczne wpływają na rolnictwo i co na to polskie władze i politycy?
Wiadomo nie od dziś, że od ośmiu lat na nasze pola pada z roku na rok coraz mniej deszczu. Wyjątkiem był oczywiście rok bieżący, gdzie po początkowej wiosennej suszy nastała pogoda w kratkę. Prognozy klimatyczne opracowane dla Europy na odległe lata 2071-2100 wskazują na dalszy wzrost średniej temperatury powietrza. Ale przecież już dziś trzeba myśleć o zmianach terminów pierwszych, wiosennych siewów ziarna i nawozów oraz stosowania środków ochrony roślin, czy np. doboru roślin w płodozmianie i wprowadzania nowych gatunków.
Pierwsze kroki robią "najlepsi" - w Wielkopolsce już działa System Monitoringu Suszy Rolniczej wykorzystujący najnowsze technologie systemów informacji geograficznej i numeryczną mapę gleb Polski. Dobrym przykładem obsługi agrometeorologicznej o zasięgu regionalnym jest także wielkopolski Internetowy Serwis Informacji Agrometeorologicznej, wykorzystujący dane meteorologiczne z rozmieszczonej w gospodarstwach rolnych lokalnej sieci automatycznych stacji meteorologicznych. Chodzi o to, by rolnicy wiedzieli wcześniej o zagrożeniach i pożądanych kierunkach rozwoju swych gospodarstwa. Czy na przykład należy się spodziewać obniżki plonów ziemniaków a wzrostu roślin ciepłolubnych, takich jak kukurydza, soja i słonecznik. Takie i inne pytania cisną się na usta. Mniej interesuje nas "czysta" polityka, bo z definicji polityka była i jest brudna. Czyż nie jest tak?