Od stycznia wszystkie zakłady, które mają kontakt z żywnością będą musiały mieć certyfikat HACCP, bądź udowodnić, że go wdrażają - tak przewiduje projekt znowelizowanej ustawy. Tymczasem zdaniem inspekcji sanitarnej i weterynaryjnej tylko połowa zachodniopomorskich masarni i 4 mleczarnie mają szansę spełnić unijne wymogi. W piątek 10 października certyfikat dostała mleczarnia w Stargardzie.
Nowoczesne szatnie, krany, których nie trzeba nawet dotykać - sterylne linie produkcyjne. Tak mają wyglądać wszystkie polskie zakłady przetwarzające żywność. Żeby istnieć w Unii muszą mieć certyfikat HACCP. W piątek taki certyfikat wraz z certyfikatem jakości ISO 9001 dostała stargardzka mleczarnia. Pracowała na to 8 lat. Żeby dostać certyfikat trzeba sporo zainwestować w nowe technologie. Stargardzka mleczarnia wydała na to 12 mln zł. Wiele firm nie ma na to pieniędzy. Przystosowanie produkcji do norm unijnych kosztowało jedną z masarni pół miliona zł. Nowe technologie zwiększyły koszty o 100 procent.
Teraz, by produkować trzeba dokładnie spisywać - co dzieje się z żywnością podczas produkcji. Ewidencja w Unii jest obowiązkowa, czy się to komuś podoba, czy nie. Przetrwają te zakłady, które się przystosują. Połowa ze 109 zakładów mięsnych w Zachodniopomorskim - zdaniem inspekcji weterynaryjnej - nie ma na to szans i zostanie zamknięta. 12 firm może liczyć na 3- letni okres przejściowy.