Kilkanaście złotych muszą zapłacić rolnicy za tzw. wypis z ewidencji gruntów, odrębny dla każdej działki. Jest on potrzebny do wniosku o dofinansowanie do uprawianego pola z unijnej kasy. Zdarza się jednak, że koszty wypisów przewyższają sumę dopłat.
Każdy rolnik, by dostać z unijnej kasy dofinansowanie do uprawianego pola, musi wypełnić specjalny wniosek. Trzeba w nim podać wiele danych, na przykład: numer obrębu geodezyjnego działki i powierzchnie całkowitą. Jeśli rolnik ma jedną działkę, nie ma z tym problemu. Jeśli jednak ma ich wiele, aby poprawnie wypełnić formularze trzeba skorzystać ze specjalnych wypisów z ewidencji gruntów, odrębnych dla każdej działki. A za każdy wypis trzeba płacić - za pierwszy 11 złotych, za każdy kolejny 7 złotych.
Niby niewiele, jednak rolnicy których gospodarstwo składa się z kilkudziesięciu, a często nawet blisko 200 małych poletek, mają problem. Dochodzi do kuriozalnych sytuacji: łączny koszt wszystkich wypisów często przekracza wysokość otrzymanej dopłaty.
W Małopolsce, głównie na Podhalu, na 100 gospodarstw 25 boryka się z takimi kłopotami. ARiMR wyjaśnia jednak, że pieniądze na wypisy wydaje się jednorazowo, a dopłaty otrzymuje co roku: Wydanie tych wypisów stworzy sytuację lepiej wypełnionych wniosków i prawo do dopłat. Są to pieniądze, które trafią do Polski i do danego rolnika - tłumaczy Jacek Popławski z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
Wypisy są tylko po to, by poprawnie wypełnić formularze i nie trzeba ich składać razem z wnioskiem. Istnieje więc możliwość, by obniżyć opłaty. Sołtysi chcą, by geodeci mogli wydawać dokumenty nieautoryzowane – bez pieczątek i podpisów. Na razie jednak starostwa nie odpowiedziały na te prośby.
A czas goni: konieczność wydania sporych pieniędzy może jednak sprawić, że gospodarze będą zwlekali do ostatniej chwili i w efekcie nie zdążą wypełnić wniosków na czas. Unijne terminy są zaś nieprzekraczalne.