Kontrolerzy badają czy rolnicy nie sfałszowali wniosków o dopłaty. O przyjeździe zawiadamiają 48 godzin wcześniej. Pola mierzą z aptekarską dokładnością.
Lubuskie gospodarstwa sprawdza Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa. Firma
wygrała przetarg zorganizowany przez zielonogórską Agencję Restrukturyzacji i
Modernizacji Rolnictwa.
Upewniamy się, czy to co rolnik napisał we
wniosku o dopłaty, zgadza się z rzeczywistością - precyzuje Piotr Beściak,
szef grupy z Tarnowa. Gospodarstwa do kontroli wylosował komputer.
Liczenie kroków
Na tapetę, jako jedno z pierwszych, trafiło gospodarstwo Marcina Furgala z
Borowiny (gm. Szprotawa). Gdy w marcu składał wniosek o dopłaty, podpisał zgodę
na kontrolę. Łudził się jednak, że na niego nie padnie. 27-letni gospodarz
trochę obawiał się wizyty małopolskich ekspertów. Swoje pola mierzył
tradycyjnie: dwumetrowymi kroczkami odmierzonymi kijkami.
Mogłem się
pomylić. Nie jestem geodetą - tłumaczy Furgal.
Geodeci przyjechali z
samego rana i wypakowali fachowy sprzęt: tachimetr elektroniczny z wewnętrznym
rejestratorem danych (tzw. laska i lustro), GPS (sterowany ręcznie, dane pomiaru
bierze drogą satelitarną) i taśmę mierniczą. Za każdym razem obowiązkowo muszą
skontrolować 50 proc. działek gospodarza. Jeżeli różnica w pomiarach przekroczy
trzy proc., wtedy zmierzą wszystkie.
Oprócz pomiarów, sprawdzamy też,
czy rolnik uprawia to, co zadeklarował i czy ma pola w dobrej kulturze rolnej.
Wyniki wpisujemy do protokołu i oddajemy go agencji - mówi Beściak. To
ona zajmuje się karaniem rolników, którzy sfałszowali dane we wnioskach.
Gdyby gospodarz chciał precyzyjnie wypełnić dokumenty o dopłaty,
musiałby albo wynająć firmę do pomiarów albo kupić sobie sprzęt za ok. 500 zł
(cena najprostszego i niedokładnego).
Bez kawy i obiadu
Sprawdzanie gospodarstw potrwa dwa miesiące. W powiecie zielonogórskim
kontrolerów wypatruje na razie 120 rolników, w nowosolskim - 11. Każdego z nich
odwiedzi dwóch geodetów. W ciągu dnia są w stanie sprawdzić dwa gospodarstwa.
Kontrolerzy nie piją nawet kawy u gospodarzy, tym bardziej nie korzystają z
zaproszenia na obiad.
Nie chcemy później posądzeń o poufałość i
przymykanie oka na nieprawidłowości - podkreśla szef małopolskich geodetów.
Po nas, na pola rolników wejdą urzędnicy agencji. Oni z kolei sprawdzą naszą
pracę. W gospodarstwie Furgala do pomierzenia było 17 ha. Rolnik w
większości dobrze zmierzył swoje działki. Pomylił się przy jednej, największej
liczącej 6 ha, ale zmieścił się w granicach błędu. Od niego kontrolerzy
pojechali do następnego gospodarza i tam były już problemy. Przy wypełnianiu
wniosku pomylił działki. To się podobno często zdarza.
Jakie kary za pomyłki
Jeżeli rolnik zrobi błąd we wniosku – zawyży powierzchnię działki lub wpisze, że uprawia tytoń objęty dopłatami, mimo że na jego polu rosną buraki – Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wymierzy karę. Jej wysokość zależy od różnicy między dopłatami, o jakie ubiega się gospodarz, a tymi, które mu się należą. Jeśli różnice wynoszą: