Zbliżający się szczyt państw G-8 w Evian we Francji będzie dla prezydenta Busha okazją do naprawienia mostów między USA a Europą, nadwątlonych w wyniku sporu o Irak. Nie wiadomo jednak, czy prezydent okazję wykorzysta. Według niektórych doniesień, doradczyni Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice miała powiedzieć, że rząd USA zamierza teraz "ukarać Francję, izolować Niemcy i wybaczyć Rosji" za ich opozycję wobec wojny w Iraku. Nie rokuje to nadziei na szybką zgodę z dwoma sojusznikami z NATO.
Francja i Niemcy zasygnalizowały wolę pojednania głosując – wraz z Rosją – za
rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ, która oprócz zniesienia sankcji nałożonych na
Irak przyznała USA i Wielkiej Brytanii kierownictwo w odbudowie i stabilizacji
Iraku. Rola ONZ w tym dziele ma być jedynie doradcza, choć Paryż i Berlin
chciały dla niej roli głównej.
Bush jednak wyraźnie nie zamierza
odpowiedzieć podobnym gestem. Sekretarz stanu Colin Powell powiedział wcześniej,
że Francja musi "ponieść konsekwencje" aktywnego torpedowania amerykańskiej
polityki wobec Iraku.
Administracja wydaje się iść za radą byłego szefa
dyplomacji, cieszącego się wielkim autorytetem Henry Kissingera, który zalecał,
aby Francji nie pobłażać, bo inaczej podobne sytuacje będą się
powtarzać.
Chirac spotka się z Bushem w Evian, ale tylko dlatego, że jest
gospodarzem szczytu. Dwustronnego spotkania z kanclerzem Schroederem w programie
nie przewidziano. Tymczasem Niemcom, jak wynika z wielu sygnałów, bardziej nawet
niż Francji zależy teraz na odzyskaniu względów Waszyngtonu.
W wywiadzie
dla telewizji PBS niemiecki ambasador w USA, Wolfgang Ischinger, wyraził
rozczarowanie, że nie dojdzie do bezpośredniej rozmowy Busha ze Schroederem.
Tracimy w ten sposób okazję, aby supermocarstwo i najsilniejszy gospodarczo
kraj w Europie omówiły rozmaite problemy – powiedział ambasador i
wyraził nadzieję, że do spotkania dojdzie później.
Jak wynika z
wypowiedzi Busha i jego współpracowników, jest on gotów do zgody, ale tylko na
własnych warunkach, nie czyniąc na rzecz Francji i Niemiec ustępstw w spornych
sprawach dotyczących Iraku i całego regionu Zatoki
Perskiej.
Administracja USA sugeruje, że most transatlantycki należy
naprawiać nie wracając do tego, co poróżniło sojuszników, tylko "patrzeć w
przyszłość" i szukać pól współpracy tam, gdzie istnieje jednomyślność i pełna
zbieżność interesów, na przykład w pomocy dla biednych
krajów.
Przedstawiciele administracji porównują to do prób pogodzenia
skłóconego małżeństwa. Nie należy zaczynać od prób analizowania ostatniej
kłótni, tylko – jak to określił anonimowy urzędnik cytowany w "Washington Post"
– od – rozmowy o żmudnych obowiązkach na następny dzień, co będzie początkiem
naprawy związku.
Bush, zapytany w wywiadzie dla telewizji
francuskiej, czy nadal gniewa się na Chiraca, odpowiedział, że jest "tylko
rozczarowany, podobnie jak cały naród amerykański", ale dodał, że "teraz czas
pójść naprzód".
Są pola możliwej współpracy między naszymi krajami, na przykład Afryka.
Wiem, że prezydentowi Chiracowi bardzo zależy na pomocy Afryce. Mnie też. Trzeba
jej pomóc w walce z epidemią AIDS i nędzą – powiedział
Bush.
Jak oświadczył jednak ambasador Ischinger, Niemcy, podobnie jak
inne państwa europejskie, chcą także wspólnego z Ameryką formułowania strategii
rozwiązywania kluczowych problemów bezpieczeństwa, jak konflikt na Bliskim
Wschodzie czy stabilizacja Iraku po wojnie.
Zdaniem krytyków ekipy Busha,
jest wątpliwe, czy przyzwyczajona do jednostronnego dyktatu w takich sprawach
administracja Busha nawiąże z sojusznikami tego rodzaju
współpracę.