Bruksela zaproponuje w środę, by najbogatsze kraje Unii dostawały co roku zwrot 7,5 mld euro swoich składek. Choć biedni mają na tym nie stracić, to dla Polski może to oznaczać niewielki wzrost wpłat do wspólnej kasy.
Wokół projektu budżetu Unii na lata 2007-13 toczą się w Brukseli niezwykle gorące dyskusje. Chodzi zwłaszcza o ulgi dla najbogatszych. Komisarz ds. budżetu Michaela Schreyer przedstawi go innym członkom Komisji w środę.
Komisja zastanawia się przede wszystkim, co zrobić z tzw. rabatem brytyjskim. Wywalczyła go w 1984 r. premier Thatcher. Od tego czasu Londyn dostaje z Brukseli zwrot dwóch trzecich swojej składki, na co zrzucają się pozostałe kraje. Z tego powodu Polska w 2004 r. wpłaci do kasy UE ponad 100 mln euro.
Schreyer chce z tym przywilejem Brytyjczyków skończyć. Zamiast jednak znieść rabat dla Londynu, niemiecka komisarz proponuje, by obdarzyć nim wszystkie najbogatsze kraje - te, które wpłacą do budżetu Unii ponad 0,35 proc. swojego PKB. Londyn z tytułu rabatu dostawał średnio 4,5 mld euro zwrotu rocznie.
Bruksela przewiduje, że w latach 2007-13 rabat urósłby nawet do 7,5 mld euro. Brytyjczycy dostaliby z tego ok. 2,2 mld euro. Zarobiłyby inne bogate kraje, z wyjątkiem Austrii. Biedni według założeń Komisji mają nie stracić. Polska wedle tych planów miałaby zrzucać się na najbogatszych po 141 mln euro rocznie (czyli o 41 mln więcej, niż kosztuje nas rabat brytyjski w tym roku).
Czy komisarz Schreyer przeforsuje swoje pomysły? Brytyjscy komisarze Patten i Kinnock nazwali je "naiwnymi i niepraktycznymi". A nawet jeśli Komisja przyjmie projekt, do ostatecznej akceptacji jeszcze daleka droga. Na budżet muszą się zgodzić jednogłośnie wszystkie 25 krajów Unii. Dyskusje potrwają do końca 2005 r., a może i dłużej.
Bruksela analizowała inne warianty:
Z szacunków Gazety Wyborczej wynika, że gdyby przyjąć ten ostatni, najkorzystniejszy dla nas wariant, to polska "zrzutka" na bogaczy spadłaby do 72,7 mln euro rocznie. "Zaoszczędzilibyśmy" 0,5 mld euro do 2013 r.!
Według propozycji Schreyer Polska dostałaby z Brukseli równowartość 3,80 proc. naszego PKB (po odliczeniu składki). Gdyby przeszedł wariant, którego chce większość państw Unii - by w ogóle rabatów nie było - równowartość 3,85 proc. naszego PKB. Gdyby Brytyjczycy w ogóle zablokowali reformę rabatu, to "zarobimy" z Brukseli 3,76 proc. PKB.
Propozycja Schreyer to kolejny krok w budowaniu unijnego budżetu. Już w lutym Komisja ogłosiła, że chce, by wydatki ze wspólnej kasy w latach 2007-13 sięgnęły ponad biliona euro. Lwią część ma pochłonąć wspólna polityka rolna i pomoc dla biednych regionów.
Wówczas zaprotestowała szóstka najbogatszych - Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Holandia, Szwecja i Austria. Zażądały obcięcia budżetu do wysokości 1 proc. PKB Unii, czyli nawet o kilkadziesiąt miliardów euro roczne.
Zgodnie z propozycją Brukseli Polska ma dostać najwięcej ze wszystkich państw - w ciągu siedmiu lat ok. 70 mld euro na czysto, po zapłaceniu ponad 20 mld euro składek.