Rok 2006 upłynie pod hasłem mobilności pracowników
Komisja Europejska ogłosiła 2006 rokiem mobilności pracowników. Pytanie, czy koniecznie trzeba na promocję wydać sześć milionów euro.
- Z naszych badań wynika, że Europejczycy są bardzo mało mobilni i rzadko zmieniają pracę. Promując mobilność, sprawimy, że ludzie zdadzą sobie sprawę z konieczności zmiany miejsca pracy, dalszego kształcenia w celu rozwoju zawodowego - wyjaśnia Katharina von Schnurbein, rzeczniczka Vladimira Spidla, europejskiego komisarza ds. zatrudnienia spraw społecznych i równości szans. Ideą roku mobilności, ogłoszonego przez Komisję Europejską w miniony czwartek, jest pokazanie "korzyści płynących z pracy za granicą, jak i podjęcia pracy w nowym zawodzie".
- Dla mnie ta idea jest pozytywna. Mobilność, migracja to nawiązywanie nowych kontaktów, nauka języka obcego, poznawanie innych kultur, wymiana doświadczeń i nauka, również na polu zawodowym - mówi dr Kazimierz Sedlak z firmy Sedlak&Sedlak Personnel Consulting.
Podobnie uważa Adam Jaśnikowski, reprezentujący Europejskie Forum Młodzieży. - Jestem za tym, aby młodzi ludzie mieli możliwość kształcenia, wyjeżdżali na zagraniczne kursy, mieli pracę w innych krajach, jeśli nie mogą znaleźć jej w kraju - mówi. Europejskie Forum z Bystrzycy Kłodzkiej, gdzie jest ponad 30-proc. bezrobocie, samo wysyła w świat tych, którzy nie mogą sobie na to pozwolić. - Szkoda, że wyjeżdżają osoby dobrze wykształcone, bo powinno się im stworzyć szanse tutaj - dodaje.
Chodzi nie tylko o szanse, ale przede wszystkim o wolność wyboru. Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha uważa, że mobilności nie trzeba nikogo uczyć, bo mamy do czynienia z dorosłymi ludźmi, którzy sami wiedzą, czego chcą. - Ten program ujawnia skłonności biurokracji brukselskiej do sterowania życiem ludzkim i zachowaniem obywateli. Jeśli dochodzimy do takich absurdów, to potem może się pojawić program obligatoryjnej zmiany pracy i miejsca pobytu co kilka lat. To filozofia nomadów, którzy nie są zakorzenieni w żadnych strukturach społecznych i kulturowych - zauważa Sadowski. Na mobilność przeznaczono 6 mln euro. - To ogromne pieniądze. Warto by je sensownie rozdysponować - zauważa prof. Kazimierz Wojciech Friske, socjolog.
Na razie zaplanowana jest konferencja w Wiedniu i targi pracy w stu miastach UE. Będą punkty informacyjne. Jaśnikowski uważa, że mnożenie centrów nic nie da, bo i tak będą w dużych miastach, gdzie informacja jest dostępna. Zdaniem prof. Wojciecha Friskego niewiele dają programy aktywizacji bezrobotnych. - W jednym z tych programów wydano 40 tys. zł na osobę - oblicza. Mobilność musi być przede wszystkim pobudzona we własnym kraju, aby ludzie za chlebem nie musieli ciągnąć od Ukrainy i Polski na zachód.