Polska delegacja zrobi "absolutnie wszystko", by dwudniowy szczyt w Brukseli zakończył się sukcesem i przyjął unijną konstytucję - zapewnia, na kilka dni przed spotkaniem szefów rządów krajów UE i państw do niej kandydujących, minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz.
Kluczowym polskim postulatem i zarazem najbardziej kontrowersyjną sprawą w pracach nad konstytucją jest utrzymanie korzystnego dla nas nicejskiego systemu głosowania w Radzie UE. Konwent Europejski zaproponował odejście od tej metody w 2009 roku na rzecz systemu podwójnej większości, która znacznie wzmacnia pozycję największych krajów.
Sygnały, które w niedzielę napłynęły z Niemiec, nie skłaniają do optymizmu: kanclerz Schroeder i premier Włoch Silvio Berlusconi zademonstrowali w Berlinie bezkompromisowe stanowisko w kluczowych spornych kwestiach przyszłej konstytucji europejskiej. - (...) trzeba utrzymać wynik prac Konwentu. Dla nas jest to kwestia, w której nie mamy pola manewru - powiedział Schroeder. Berlusconi podkreślił zaś, że stanowisko Niemiec zgodne jest ze stanowiskiem większości krajów Unii.
Komentując te wypowiedzi polski premier ocenił, że dało się w nich wyczuć "chłód". - Teraz jest pytanie, czy to jest tylko takie strojenie min, czy gwałtowne usztywnianie się - powiedział. - Gdyby tak miało być dalej, to widać wyraźnie, że to wszystko idzie do konfrontacji i jeśli miałoby być tak w Brukseli, to znaczy, że ta konferencja skończyłaby się fiaskiem - dodał premier.
- Ufam, że jeśli nawet w tej chwili brzmią zimne tony, to być może to wszystko składa się na pewną grę(...) I tak jak już spotkamy się w Brukseli, to jakoś uda się jednak rzecz całą doprowadzić do szczęśliwego finału. Tym bardziej, że to wyjście z sytuacji już się zarysowało. Ta robocza koncepcja nazywa się bardzo ładnie "rendez-vous" i to jest dobre rozwiązanie - podkreślił Miller.
- Polska jest zadowolona z tego, co dotychczas uzgodniliśmy. Najtrudniejsze kwestie, jeśli nie zostaną uzgodnione, nie mogą się znaleźć w tekście, nie będzie więc czego wetować- powiedział Włodzimierz Cimoszewicz
Szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz, który w poniedziałek w zastępstwie premiera przewodniczył Narodowej Radzie Integracji Europejskiej zapewnił, że przedstawiciele polskiego rządu są gotowi do szukania racjonalnych kompromisów. Zwrócił uwagę na "atmosferę presji", że jeżeli nie porozumiemy się w Brukseli, "stanie się nieszczęście". Jego zdaniem, nieszczęścia nie będzie, ale będzie to gorsze rozwiązanie niż osiągnięcie porozumienia.
Przed rozpoczynającym się w piątek spotkaniem szefów państw i rządów trwa ofensywa dyplomatyczna polskich władz. W czwartek do Berlina udaje się prezydent Aleksander Kwaśniewski, który z kanclerzem Gerhardem Schroederem rozmawiać będzie, przede wszystkim, o pracach nad unijną konstytucją.