Unia Europejska nie może czekać dziesięć lat, albo i więcej, na konieczne zmiany w swoim budżecie - powiedział w poniedziałek w Izbie Gmin premier Wielkiej Brytanii Tony Blair, wskazując zwłaszcza na pilną potrzebę zmniejszenia wydatków rolnych.
Zdaniem ministra rolnictwa Jerzego Pilarczyka, wypowiedzi Blaira o potrzebie zmian w finansowaniu rolnictwa dotyczą krajów, które w pełni korzystają z dopłat bezpośrednich i nie są zagrożeniem dla polskich rolników.
W pierwszym od czasu zakończonego niepowodzeniem brukselskiego szczytu Unii Europejskiej przemówieniu Blair powiedział, że unijne subsydia dla rolnictwa "nie mają sensu". Jego zdaniem, więcej pieniędzy powinno być wydawanych na naukę, edukację i rozwój nowych technologii.
Nie sądzę, by to miało obniżyć i tak niski poziom dopłat bezpośrednich obowiązujący w Polsce. Propozycją Blaira zaniepokojeni powinni być ci, którzy w 100 proc. otrzymują dopłaty bezpośrednie – powiedział polskim mediom Jerzy Pilarczyk uczestniczący w Luksemburgu w spotkaniu unijnych ministrów rolnictwa. Obecnie UE finansuje dopłaty dla polskich rolników jedynie na poziomie 30 proc. tego co otrzymują rolnicy w starych krajach UE.
Budżet UE nie jest dostosowany do wyzwań, jakie stawia przed nami XXI wiek – ocenił brytyjski premier, który jest oskarżany o doprowadzenie nieustępliwą postawą do fiaska szczytu. Chodzi o jego twardą obronę redukcji brytyjskiej składki do wspólnego budżetu, a także postulat powiązania ewentualnej reformy tego rabatu z unijnymi wydatkami na rolnictwo, których głównym beneficjentem jest Francja.
Blair powiedział w Izbie Gmin, że podczas dwudniowego szczytu - w miniony czwartek i piątek - przedstawił założenia "zasadniczej rewizji" unijnego budżetu, zaś do porozumienia budżetowego nie potrafił doprowadzić Luksemburg, który kończy w czerwcu przewodnictwo w prasach UE. Kompromisowe propozycje Luksemburga Blair uznał za "nieadekwatne".
Jednocześnie Tony Blair powiedział, że "w pełni rozumie troski" nowych krajów UE, zapewnił, że nowy budżet będzie dostosowany do ich potrzeb. Chcą one porozumienia. Zrobimy, co w naszej mocy, aby zapewnić takie porozumienie, a także, że będzie ono wychodziło naprzeciw potrzebom nowych członków – oświadczył premier. Od lipca to Wielka Brytania przejmuje przewodnictwo w UE.
Premier Marek Belka powiedział dziennikarzom tuż po zakończeniu szczytu, że rozmawiał podczas obrad na temat nowego budżetu z Blairem, który miał powiedzieć, że pod przewodnictwem Wielkiej Brytanii kompromis może się okazać łatwiejszy.
Z kolei minister ds. europejskich Jarosław Pietras powiedział w poniedziałek, że przedstawienia brytyjskiej propozycji unijnego budżetu na lata 2007-13 spodziewa się w grudniu. Ostatnia propozycja Luksemburga zakładała, że Polska mogłaby liczyć w ciągu siedmiu lat, po odjęciu składek członkowskich, "na czysto" na 60,5- 61 mld euro.
Pietras zgodził się, że zarówno rabat brytyjski, jak i obecny kształt Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) postrzegane są jako "anomalie". Podkreślił jednocześnie potrzebę zreformowania WPR i wyraził przekonanie, że nie dotknie to polskich rolników, bo jej koszty poniosą "stare" państwa członkowskie.
Pietras: Reforma polityki rolnej UE potrzebna, ale nie kosztem polskich rolników
Polityka rolna UE od dawna potrzebuje reform, która wyrównywałaby warunki konkurencji - uważa minister ds. europejskich Jarosław Pietras. Zastrzega jednak, że nie powinny one pociągać za sobą zmniejszenia dopłat bezpośrednich dla polskich rolników.
Oczywiście nam zależy na tym, żeby polscy rolnicy otrzymywali dopłaty, i uważamy, że jeżeli komukolwiek miałyby być zmniejszane, to nie polskim rolnikom" - powiedział Pietras w poniedziałek dziennikarzom. "Ponieważ my już i tak mamy zmniejszone (dopłaty- PAP) – uzasadnił.
Minister zwrócił uwagę, że reforma Wspólnej Polityki Rolnej (WPR) "może prowadzić - paradoksalnie - do zmniejszenia kosztów (dla budżetu UE - PAP), ale w starych państwach członkowskich". Natomiast gdyby była bardziej zasadnicza, to oczywiście musimy przemyśleć wszystkie instrumenty – dodał.
Przypomniał też, że płatności obszarowe (proporcjonalne do powierzchni użytków bez względu na produkcję), które lepiej spełniają wymogi Światowej Organizacji Handlu (WTO), są stosowane w nowych, a nie w starych państwach członkowskich. Zatem reforma w tym np. wymiarze mogłaby - tak jak jest przetestowana w Polsce - być przeniesiona na inne państwa członkowskie – uważa minister.
Deklarując gotowość Polski do podpisania się pod wieloma elementami reformy WPR, Pietras dodał jednak: "Chciałbym powiedzieć bardzo wyraźnie: uważamy, że wspólna polityka rolna odniosła sukces w historii Wspólnot Europejskich i Unii Europejskiej, i Polska dla modernizacji wsi potrzebuje polityki rolnej, która i finansowo, i w sensie instrumentów polityki wsparłaby ten proces". Podkreślił, że rozważana reforma "musi nadal ten warunek zapewniać".
Zdaniem ministra, o konieczności reform w tej dziedzinie "wszyscy w mniejszym lub większym stopniu mówią", ale "każdy te reformy widzi w nieco innym wymiarze i kształcie".
Pietras uważa, że udział w dyskusji o polityce rolnej ułatwia Polsce fakt, że rolnicy w naszym kraju nie otrzymują pełnych dopłat. Ułatwia, "ponieważ taka reforma mogłaby prowadzić do zrównania warunków konkurencji między naszymi rolnikami a rolnikami w starych państwach członkowskich" - uzasadniał.
Polski minister rozmawiał z dziennikarzami jeszcze przed poniedziałkowym wystąpieniem brytyjskiego premiera Tony`ego Blaira w Izbie Gmin, w którym uznał, że unijne subsydia dla rolnictwa "nie mają sensu", a więcej pieniędzy powinno być wydawanych na naukę, edukację i rozwój nowych technologii.
Jednak już na zeszłotygodniowym szczycie w Brukseli brytyjski premier domagał się reformy WPR prowadzącej do zmniejszenia wydatków na rolnictwo, deklarując w zamian gotowość do ustępstw w kwestii brytyjskiego "rabatu" we wpłatach do unijnej kasy. W nieprzyjętym w końcu na szczycie planie budżetowym UE na lata 2007- 2013 wydatki rolne miały stanowić nadal ponad 40 proc. całego budżetu.