W czwartek Europejski Bank Centralny obniżył stopy procentowe tylko o 0,25 pkt. proc. do poziomu 2,5%. Zawiedzeni są praktycznie wszyscy: ekonomiści, analitycy rynkowi i politycy, którzy spodziewali się głębszego cięcia. Boją się, że to za mało, aby gospodarka eurolandu obroniła się przed recesją.
To druga redukcja stóp procentowych EBC w ciągu czterech miesięcy. Poprzednio, w grudniu 2002 roku, bank centralny strefy euro zdecydował się ciąć stopy procentowe o 0,5 pkt. proc. W obliczu pogarszającej się sytuacji gospodarczej w eurolandzie, ekonomiści mieli nadzieję na odważniejszy krok ze strony EBC i redukcje stóp o 0,5 pkt. proc. Również w tym miesiącu zawiedli się mocno.
Do zdecydowanego cięcia nawoływało również OECD w swym raporcie wydanym wczoraj, powołując się na słabnącą gospodarkę krajów Unii. Diagnozę potwierdził sam Wim Duisenberg, szef EBC w uzasadnieniu decyzji o obniżce.
Gospodarka dwunastu krajów Unii jest faktycznie w nie najlepszym stanie i politycy domagają się pomocy w walce z kryzysem od banku centralnego. Zmniejsza się tempo wzrostu gospodarczego, rośnie bezrobocie, pogarszają się także nastroje konsumentów i przedsiębiorców. W obliczu zbliżającego się konfliktu w Iraku i rosnącej niepewności na rynkach, cięcie stóp o 0,25 pkt. proc. to zabieg kosmetyczny. Redukcja o 0,5 pkt. nie tylko obniżyłby koszty kredytów, ale mogłaby również poprawić nastroje w gospodarce, co jak się okazuje jest dziś bardzo ważne.
We Francji, drugiej co do wielkości gospodarce strefy euro, nastroje konsumentów są najgorsze od 6 lat. Tempo wzrostu PKB mierzone rok do roku w dwunastu krajach Unii w czwartym kwartale 2002 roku wyniosło tylko 1,3%. Pogarsza się także sytuacja w sektorze usług, który jest jedną z lokomotyw europejskiej gospodarki. Rośnie również stopa bezrobocia. W styczniu tego roku sięgnęła 6,8%. W ubiegłym roku, w analogicznym okresie nie przekraczała 2,2%.
Najgorzej jest w największej gospodarce eurolandu, czyli w Niemczech. Tam w lutym liczba bezrobotnych sięgnęła 4,7 mln. – to najwięcej od ponad 5 lat. Co gorsza, sytuacja w Niemczech raczej się nie poprawi. Instytuty badawcze obniżają kolejne prognozy wzrostu.
Relatywnie wysokie stopy procentowe, to również zmartwienie dla europejskich eksporterów – dzięki nim wartość euro w stosunku do dolara nadal jest wysoka. Stopy procentowe w USA są na najniższym poziomie od ponad 40 lat i wynoszą 1,25%. Amerykańscy inwestorzy lokują więc pieniądze w Europie, gdzie stopy procentowe są dwukrotnie wyższe i euro drożeje. Wprawdzie silne euro powoduje potanienie importu, w tym ropy, ale w długim okresie może być groźne dla gospodarki np. Niemiec, w której eksport gra ważną rolę.
W czwartek bank centralny Wielkiej Brytanii nie zdecydował się na cięcia, pozostawiając stopy na poziomie 3,75%. To i tak najmniej od blisko 50 lat. W Szwajcarii zredukowano stopy o 0,5 pkt. proc., podobnie w Norwegii.