No i stało się. Compensa zdecydowała się podnieść ubezpieczenia aut o 6 proc. Wkrótce zapewne dołączą do niej kolejne firmy.
Czas tanich ubezpieczeń komunikacyjnych odchodzi powoli do lamusa. Towarzystwa ubezpieczeniowe, które na początku działalności postawiły na agresywną walkę cenową, coraz częściej zaczynają spoglądać na rentowność biznesu. Efekt? Pierwsze podwyżki już mamy za sobą. Towarzystwem, które otwarcie o tym mówi, jest Compensa. Ubezpieczyciel podniósł stawki około 6 proc.
W porównaniu z rynkami zagranicznymi ceny ubezpieczeń komunikacyjnych są za niskie. Nie jest to bez znaczenia dla rentowności towarzystw. Sądzę więc, że niebawem tak niskie ceny polis będą już tylko wspomnieniem — mówi Franz Fuchs, prezes grupy Compensa.
Europejski wzór
Inne towarzystwa próbują uspokajać, choć nie ukrywają, że do zmian prędzej czy później dojdzie.
Na razie wysokość wypłacanych odszkodowań nie uległa znaczącej zmianie, a zatem stawki ubezpieczeń komunikacyjnych nie powinny radykalnie wzrosnąć. Ale obiektywnie będzie można to ocenić dopiero za pół roku. Wtedy będziemy dysponować danymi dotyczącymi portfela ubezpieczeń, których ochrona zaczęła obowiązywać po naszym wejściu do Unii — mówi Zdzisława Cwalińska-Weychert, członek zarządu Link4 TU.
Podobnego zdania jest Joanna Boczkowska, dyrektor departamentu ubezpieczeń komunikacyjnych Generali TU. Ewoluujemy w stronę unijną. Tam stawki ubezpieczeń komunikacyjnych są dwa, trzy razy większe niż u nas. U nas nie będą to na pewno gwałtowne zmiany. Portfele komunikacyjne to jeden z ważniejszych elementów biznesu majątkowych towarzystw. Z tego względu ubezpieczyciele nie mogą sobie pozwolić na gwałtowne i drastyczne podwyżki — zapewnia dyrektor.
Argumenty ubezpieczycieli
Na razie wszystko wskazuje na to, że argumentów "za", niestety, nie zabraknie. Jak twierdzi Franz Fuchs, coraz więcej likwidowanych szkód zdarza się za granicą, co niesie ze sobą przykre konsekwencje. Minimalne sumy gwarancyjne, do jakich odpowiadają ubezpieczyciele, są określone w dyrektywach unijnych. Ale wiele krajów unijnych posiada wyższe sumy niż zakładają dyrektywy i niż obowiązujące u nas. Tymczasem ubezpieczyciel odpowiada do sumy gwarancyjnej obowiązującej w kraju zdarzenia szkody — tłumaczy Urszula Stańczak, menedżer ds. ubezpieczeń komunikacyjnych TU Allianz.
Ale to nie koniec złych wiadomości.
Na stawki ubezpieczenia casco może dodatkowo wpłynąć fakt sprowadzenia do Polski używanych samochodów z zagranicy. To spowoduje spadek ich krajowych cen. A ponieważ wartość samochodu stanowi jeden z istotniejszych czynników kształtowania wysokości składki w ubezpieczeniach casco (7-8 proc.), to spadek wyceny auta może paradoksalnie spowodować konieczność podniesienia procentowego wskaźnika do wyższego poziomu. Koszty ewentualnych napraw przecież się nie zmniejszają — tłumaczy Zdzisława Cwalińska-Weychert.
Wiara czyni cuda...
Na szczęście pojawia się też światełko w tym tunelu. Jeśli Sejm zaakceptuje unijne regulacje, dotyczące uwolnienia rynku części samochodowych, może to przyczynić się do ich potanienia, co znacząco wpłynęłoby na obniżenie wysokości odszkodowań, a w konsekwencji na obniżenie również stawek ubezpieczeniowych — prognozuje Zdzisława Cwalińska-Weychert.
Przeciw podwyżkom przemawiają także nieco inne ubezpieczeniowe zwyczaje. Szkody osobowe, które są kosztowne i mają na Zachodzie spory udział w tzw. szkodowości, nie są u nas popularne. Nie spodziewałbym się więc na razie nagłych zmian stawek ubezpieczeń komunikacyjnych — uspokaja Witold Jaworski, dyrektor ds. produktu PZU.