Inflacja nadal spadaja. W lipcu, podobnie jak w czerwcu, ceny obniżyły się o 0,2 procent.
Dwunastomiesięczny wskaźnik inflacji wynosi już tylko 1,3 proc. Do końca roku zapewne jednak wzrośnie do około 1,8 proc.
Spadek inflacji zawdzięczamy, jak zwykle latem, malejącym cenom żywności. W lipcu były one o 1,9 proc. mniejsze niż w czerwcu. Najbardziej - ponad 19 proc. - potaniały w tym czasie warzywa. Za drób i mąkę płaciliśmy o 1 proc. mniej niż w poprzednim miesiącu, ceny wędlin, mleka, tłuszczów i cukru spadły o 0,2 - 0,5 proc. Droższe były owoce (o 5 proc.) i mięso, którego ceny poszły w górę o 0,5 - 0,9 proc.
Analitycy spodziewali się, że lipcowe obniżki cen żywności będą znaczniejsze i że inflacja wyniesie nie 1,3, lecz 1,1 proc. Na jej poziom wpłynęły także ceny benzyny, które w ciągu miesiąca wzrosły o 3,5 proc. I prawdopodobnie będą rosły, bo ropa jest bardzo droga. Jeśli jej ceny będą nadal szły w górę, po jakimś czasie może to odbić się na poziomie inflacji.
- Sądzę, że okres ostrego spadku inflacji mamy już za sobą. Jeśli wzrost notowań ropy okaże się trwały, spowoduje to większe koszty, a one stopniowo zaczną przenosić się na ceny konsumpcyjne - mówi Katarzyna Zajdel-Kurowska, główna ekonomistka Banku Handlowego. Jej zdaniem w sierpniu inflacja może być wyższa tylko minimalnie, ale potem wzrośnie. Także dlatego, że w tym roku zbiory będą mniejsze niż w zeszłym, co zapewne wpłynie na poziom cen żywności. Na koniec roku Bank Handlowy prognozuje inflację na poziomie 1,8 proc.
Stanisław Kluza z BGŻ zwraca jednak uwagę, że w gospodarce nie ma presji inflacyjnej, bo płace rosną powoli. Choć w lipcu średnie wynagrodzenie w przedsiębiorstwach było o 3,2 proc. większe niż rok wcześniej, czyli realnie wzrosło o 1,9 proc., to jednak przez kilka wcześniejszych miesięcy płace realne malały.