Ministerstwo Finansów wycofało z projektu rozporządzenia o akcyzie zapis, dotyczący zrównania stawek tego podatku na oleje opalowy i napędowy. To efekt protestów między innymi części branży paliwowej. Przeciwne temu rozwiązaniu były też niektóre ministerstwa.
Zrównanie akcyzy oznaczało drastyczną podwyżkę dla użytkowników oleju opałowego. Dziś w cenie 1 tysiąca litrów płacą oni 195 złotych podatku. Po wejściu w życie rozporządzenia, koszt ten wzrósłby do 1 129 zł. Co prawda, Ministerstwo Finansów opracowało system zwrotów (użytkownicy mieliby po 30 dniach dostawać 944 zł ) ale i tak za olej płaciliby więcej niż obecnie. Głównie za sprawą wyższego obciążenia VAT-em.
To był jeden z głównych argumentów przeciwników pomysłu, których nie brakowało także wśród członków rządu. Większe koszty obrotu olejem nie podobały się między innymi Ministerstwu Gospodarki. Przedstawiciele resortu ochrony środowiska wskazywali, że ci, którzy rezygnowali z instalacji węglowych i zamieniali je na olejowe, korzystali z wielu zachęt. Wzrost kosztów mógłby spowodować powrót do nieekologicznego ogrzewania węglem.
Sprawa wyższego VAT-u okazała się nie do rozwiązania. Nie ma żadnych mechanizmów prawnych, które umożliwiałyby zwrot VAT-u w takim trybie. Nijak nie dało się tych negatywnych skutków zrównoważyć. Resort nie zamierza jednak rezygnować. Równe stawki akcyzy miały zapobiec oszustwom, np. sprzedawaniu oleju opalowego jako napędowego. W Ministerstwie Finansów ma powstać nowy projekt rozporządzenia. Ten, nad którym resort pracował od marca, wejdzie w życie w okrojonej formie – bez zrównania stawek – za około 2-3 tygodnie. Straty budżetu na oszustwach paliwowych są trudne do oszacowania. Według różnych źródeł mogą wynosić nawet 10 miliardów złotych.