17 i 18 czerwca w Ożarowie Mazowieckim odbyło się długo oczekiwane spotkanie władz Agencji Nieruchomości Rolnych z Zarządem Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz przedstawicielami Wojewódzkich Zarządów Izb Rolniczych.
Przedmiotem dwudniowego spotkania o charakterze roboczym było omówienie
wszystkich spornych kwestii dotyczących obrotu ziemią, która pozostaje w
zasobach ANR. Podczas spotkania omawiano wiele spraw, których rozwiązanie po
myśli rolników zainteresowanych zakupem ziemi na powiększenie gospodarstw
rodzinnych wymaga zmian ustawowych.
Zdaniem prezesa Krajowej Rady Izb
Rolniczych Krzysztofa Ardanowskiego, z uwagi na różne uwarunkowania prowadzenia
działalności rolniczej kwestia zakupu ziemi z rąk ANR układa się bardzo różnie.
- Zupełnie inaczej wyglądają sprawy zakupu ziemi znajdującej się w rękach Agencji na Podkarpaciu, a inaczej w województwie zachodniopomorskim. W Podkarpackiem tamtejsi rolnicy chętnie kupują działki półhektarowe czy kilkuhektarowe i tam jest właśnie takie największe zapotrzebowanie. W środkowej Polsce rolnicy czekają na działki większe, natomiast w województwach zachodnich i północnych największym zainteresowaniem cieszą się działki 15- czy 20-hektarowe. O tym wszystkim decydują po prostu uwarunkowania rolnicze. Jednak czy na południu, czy na północy Polski przepisy są takie same i rodzą podobne problemy. W końcu trzeba się za to porządnie zabrać - powiedział prezes KRIR Krzysztof Ardanowski.
Również zdaniem Tadeusza Szkamruka z ANR, aby w przyszłości nie było problemów na linii Agencja - rolnicy, trzeba usunąć niedociągnięcia w ustawach dotyczących przejmowania ziemi z zasobów agencyjnych, której jest jeszcze stosunkowo dużo.
Przykładem takich niedociągnięć ustawowych jest sprawa meldowania się na terenie gminy bądź gminy sąsiedniej kontrahenta na kilka dni czy tygodni przed planowanym terminem przetargu ograniczonego. Często jest to osoba podstawiona, dysponująca niekoniecznie swoimi funduszami, mająca za zadanie przebicie ofert miejscowych rolników i zakupu oferowanej ziemi. W myśl aktualnej ustawy oraz przepisów wykonawczych rolnicy w takiej sytuacji stają się bezradni i mogą tylko z żalem patrzeć, jak ziemia bardzo szybko przechodzi w ręce cudzoziemca czy spółki z kapitałem mieszanym.
Jakoś tak się składa - jak zauważyli przedstawiciele samorządu rolniczego - że błędy zawarte w ustawie o ustroju rolnym lub w innych ustawach zawsze uderzają we właścicieli gospodarstw rodzinnych, mniej w dzierżawców, a najmniej w samą Agencję. Rolnicy podkreślają, że w praktyce jest tak, iż nie ma równych praw w dostępie do ziemi będącej we władaniu ANR.
Droga dzierżawa
Również przedstawiciele dzierżawców,
obecni na spotkaniu w Ożarowie Mazowieckim, podnosili swoje sprawy i zarzuty
wobec ANR z powodu zbyt wysokich opłat dzierżawnych, które niekiedy równe są
wartości 3 ton pszenicy. Warto przypomnieć, że średnie plony pszenicy w dobrych
gospodarstwach równają się 6-7 tonom. Część z dzierżawionych gospodarstw
znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i w związku z niewywiązywaniem się
dzierżawcy z umowy dzierżawnej proces przechodzenia gruntów oraz budynków
ponownie w ręce Agencji - zdaniem rolników - trwa byt długo, niekiedy nawet pięć
lat. Zdaniem Izb Rolniczych, proces odzyskiwania takiej ziemi od dzierżawców
powinien być krótszy, aby użytki rolne oraz zabudowania inwentarskie nie ulegały
degradacji.
Z drugiej strony, przedstawiciele Izb Rolniczych docenili te duże i dobrze prosperujące gospodarstwa dzierżawne ze względu na to, że wysokimi technologiami upraw roli i roślin oraz wysoką kulturą rolną pozytywnie wpływają na gospodarstwa rodzinne, które jeszcze intensywniej mogą się rozwijać, mając w okolicy przykład dobrego gospodarzenia. Jednak takich gospodarstw dzierżawnych - zdaniem Krzysztofa Ardanowskiego - jest niewiele. Działaczy Izb Rolniczych niepokoi odchodzenie dzierżawców byłych PGR-ów od produkcji mieszanej (zwierzęco-roślinnej) deklarowanej w umowie dzierżawnej, co sprawia, że budynki gospodarcze pozostają nieużywane i szybko ulegają dewastacji. Produkcja roślinna nie wymaga zatrudniania tylu ludzi, jak przy prowadzeniu hodowli. W ten sposób potęgowane jest, i tak już wysokie, bezrobocie w rejonach, gdzie była proporcjonalnie duża liczba gospodarstw państwowych.
Bardzo drażliwym tematem, poruszanym na roboczym spotkaniu w Ożarowie Mazowieckim, była sprawa przejmowania ziemi - na różne sposoby - przez spółki z kapitałem mieszanym, przez obcokrajowców na terenie Pomorza Zachodniego oraz innych regionów kraju. Według informacji Edwarda Sadłowskiego, prezesa Zachodniopomorskiej Izby Rolniczej, w całym województwie zachodniopomorskim aż ponad 80 tys. hektarów ziemi ornej wysokiej klasy - w różnej formie - znalazło się w rękach cudzoziemców, co stało się już nieodwracalnym faktem niekorzystnym z punktu widzenia interesów Polski, a zwłaszcza rolników z zachodniej i północnej części Polski.
Kolejne spotkanie Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz władz ANR planowane jest na jesień tego roku.