Jeden hektar ziemi w kilku a nawet w kilkunastu działkach, w dodatku trudno określić dokładnie, który skrawek ziemi, do kogo należy. Mowa o wspólnotach gruntowych, które większość rolników uważa za przeżytek. Ale uregulowanie stanu prawnego takich własności wcale nie jest proste.
W sumie 126 tysięcy hektarów należy do 6 tysięcy wspólnot gruntowych. W większości są to lasy i pastwiska.
- Jest to relikt już historyczny - pozostałość po zlikwidowanej pańszczyźnie. – mówi Jan Bielański z Ministerstwa Rolnictwa
Z reguły są to tak zwane ogóły, które w każdej miejscowości są w różny sposób wykorzystywane. Ale zdarza się, że obszary wspólnot mają nawet kilkadziesiąt hektarów. Tak jest w Błędowie.
- Bardzo ciężko jest ogółowi tej wspólnoty, zarządom tych wspólnot zagospodarować te tereny z tego tytułu, że musieliby uzyskać zgodę wszystkich współwłaścicieli. – informuje Marek Mikołajewski z Błędowa
Chętnych na zagospodarowanie terenu nie brakuje, ale pod warunkiem że teren zostanie wydzierżawiony przynajmniej na dziesięć lat.
- I tak koło się zamyka bo na rok, na dwa to nie ma chętnych i większość tych wspólnot to po prostu nieużytki. – dodaje Marek Mikołajewski
W nieco innej sytuacji są mieszkańcy Wólki Gołoskiej - Mamy tu 62 ha lasu. Tak jak u mnie 1,20 ha jest w 14 działkach i nie wiadomo gdzie te działki są. - mówi Henryk Stępniewski.
Ale rolnicy są właścicielami tej ziemi tylko teoretycznie. Bo nawet gdyby udało im się określić dokładnie granice działek to nie mogą ich rozdzielić. Ustawa z 1963 roku zabrania podziału wspólnot.
Z tej sytuacji jest tylko jedno wyjście – scalenie gruntów. Po komasacji każdy właściciel mógłby dostać nowe działki o większej powierzchni. Jest tylko jeden warunek. Na udział w programie scalania musi się zgodzić co najmniej połowa właścicieli gruntów.
Ministerstwo Rolnictwa przyznaje, że wspólnoty gruntowe są przeżytkiem i nie w każdej sytuacji będzie możliwe skorzystanie z programu scaleń. Zapewnia też, że jest projekt uregulowania tego typu współwłasności.