Ludzie z dużych miast jak szaleni kupują ziemię rolną. Chcą zdążyć przed 16 lipca, kiedy wchodzi w życie kontrowersyjna ustawa o ustroju rolnym.
Ziemia idzie jak woda – łapią się za głowy geodeci z podbiałostockich gmin. W gminie Supraśl sprzedano prawie wszystkie działki rolne. Podobnie jest w Choroszczy i Zabłudowie. Powód jest oczywisty - za kilkanaście dni ziemię rolną będą mogli kupić tylko rolnicy i ludzie ze średnim lub wyższym wykształceniem. A wszystko za sprawą ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego, która wchodzi w życie 16 lipca. Tego dnia zamkną się drzwi przed wieloma, którzy chcą kupić ziemię na wsi. Wieloma, bo ludzi z wykształceniem podstawowym lub zasadniczym zawodowym jest na Podlasiu niemało. Wójtowie i burmistrzowie narzekają, że podstawowe przepisy ustawy są niejasne. Tak naprawdę nie wiadomo, kto będzie mógł kupić ziemię. Jedni prawnicy twierdzą, że tylko osoby, które są kwalifikowanymi rolnikami, drudzy z kolei, że wszyscy, byle byliby wykształceni – mówi Andrzej Jurczak, wójt Turośni Kościelnej. Nowe prawo jest różnie interpretowane i tego bardzo boją się notariusze. Teraz cieszą się, bo mają dużo pracy, ale po wejściu w życie ustawy mogą mieć nie lada problem. Każdy czyta ustawę inaczej, ale już wiadomo, że narusza się tu w sposób istotny swobodę nabywania ziemi – twierdzi białostocki notariusz Janusz Dąbrowski
Na razie trwa prawdziwa wojna o ziemię. Gminy Supraśl, Choroszcz, Zabłudów zostały wykupione przez ludzi z miasta, marzących o kawałku ziemi w atrakcyjnym miejscu. U nas zostały właściwie już tylko same nieużytki – przyznaje Wiktor Grygiencz, burmistrz Supraśla. Tadeusz Jastrzębski, dyrektor Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnych i Kartograficznych nie kryje, że już dawno nie było tak ogromnego zainteresowania ziemią w powiecie białostockim. Przez kilka ostatnich miesięcy ludzie przenoszą własność działek, sprzedają grunty na chybcika rolnikom. Jednym słowem - wielkie zamieszanie i mnóstwo kłopotów – kwituje Jastrzębski. Wójt Turośni Andrzej Jurczak cieszy się z zapisów ustawy o średnim i wyższym wykształceniu nabywców. Poziom wykształcenia musi wzrastać. Zresztą, czy jest ktoś w mieście tylko po podstawówce, kto chciałby, ot tak sobie, stać się rolnikiem-hobbistą? – ironizuje Jurczak