Czy po 1 maja 2004 r. nieruchomości w naszym kraju stały się łakomym kąskiem dla unijnych spekulantów? Z corocznego raportu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji wynika, że nie ma powodu do obaw. Jednak innego zdania są niektórzy posłowie.
Oficjalna statystyka to czubek góry lodowej – przekonuje poseł Wiesław Woda z PSL, który za tydzień będzie referował raport sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych.
Zanosi się na gorącą dyskusję, bo - jak mówi Woda - posłowie oczekiwali informacji o szarej strefie na rynku nieruchomości z udziałem cudzoziemców. A w raporcie ten problem praktycznie nie istnieje. W 2004 r. resort odnotował tylko 28 podejrzanych transakcji. Połowie z nich grozi unieważnienie jako niezgodnym z ustawą o nabywaniu nieruchomości przez cudzoziemców.
MSWiA prowadzi rejestry transakcji z udziałem cudzoziemców na podstawie informacji od notariuszy od 1999 r. Jeśli stwierdzi, że transakcja została zawarta z naruszeniem ustawy, występuje do sądu o unieważnienie transakcji. W 2004 r. unieważniły dziewięć (z lat wcześniejszych), głównie dotyczących nieruchomości rolnych o powierzchni powyżej 1 ha. W tym przypadku każdego cudzoziemca obowiązuje wymóg uzyskania pozwolenia szefa MSWiA.
Najlepsze warunki dla transakcji spekulacyjnych były w pierwszej połowie lat 90. – komentuje mecenas Tomasz Major z kancelarii Haarmann Hemmelrath, który przed rokiem zwrócił nam uwagę, że cudzoziemcy mogą łatwo obejść wymóg uzyskania zezwolenia na zakup nieruchomości rolnych i leśnych, kupując udziały lub akcje w posiadającej je spółce od podstawionego Polaka.
Mec. Major zwraca jednak uwagę na pozytywne efekty liberalizacji ustawy, która umożliwia obywatelom UE oraz unijnym firmom swobodny zakup ziemi pod inwestycje.
Wielu z nich czekało na wejście Polski do Unii, bo po 1 maja 2004 r. nastąpił znaczny wzrost liczby transakcji, na które niepotrzebna stała się zgoda MSWiA. Od stycznia do maja ub.r. cudzoziemcy kupili 69 nieruchomości gruntowych, a od maja do końca grudnia - 1369. W 2003 r. takich transakcji było... 394.
Z rejestru MSWiA wynika, że po 1 maja ub.r. najwięcej nieruchomości w Polsce kupili Niemcy (485), Holendrzy (206) i Brytyjczycy (163). Głównie na Mazowszu, w Wielkopolsce i na Śląsku.
Nie potwierdziły się zatem obawy wielu polityków, zwłaszcza prawicy, że ziemia stanie się łakomym kąskiem dla unijnych spekulantów. Okazuje się, że tych interesują głównie mieszkania. Co ciekawe, choć nasz rynek mieszkaniowy już od kilku lat jest niemal całkowicie otwarty, to dopiero po naszym przystąpieniu do UE znacząco wzrosła liczba transakcji dotyczących lokali mieszkalnych i użytkowych. W 2004 r. cudzoziemcy kupili ich 1075 (w tym 865 po 1 maja), a rok wcześniej - 615. To jednak wciąż niewiele. Z danych GUS wynika, że w 2004 r. spółdzielnie i deweloperzy wybudowali ponad 33,7 tys. mieszkań.
Ale specjaliści podkreślają, że takich transakcji będzie więcej, bo w mieszkania (na ogół luksusowe i tylko w największych miastach) coraz chętniej inwestują Irlandczycy, Hiszpanie i Włosi. Liczą oni na zarobek będący efektem szybko rosnących cen mieszkań.
Grunty rolne i leśne pod ochroną
Dzięki wynegocjowanym okresom ochronnym jeszcze przez 11 lat Polska może reglamentować obrót gruntami rolnymi i leśnymi oraz przez cztery lata tzw. drugimi domami. Można je kupować bez pozwolenia MSWiA tylko gdy:
Grunty rolne i leśne bez zezwolenia mogą kupować unijni rolnicy po określonym ustawowo okresie dzierżawy. Jednak pod warunkiem, że w tym czasie osobiście uprawiali tę ziemię i legalnie mieszkali w Polsce.