Możecie zapomnieć o zeszłorocznym tempie wypłat dopłat bezpośrednich – mówi rolnikom minister Wojciech Mojzesowicz. Ale jednocześnie zapewnia, że grudniowy termin rozpoczęcia przelewów będzie dotrzymany.
Zeszły rok pod względem tempa wypłat płatności obszarowych był wyjątkowy. Agencja bardzo szybko uporała się z kontrolami wniosków dzięki czemu pieniądze znalazły się na kontach rolników w rekordowym tempie. W tym roku takiego sukcesu już nie będzie.
Pierwszy powód to wprowadzenie przez Andrzeja Leppera tzw. płatności paszowej. Zróżnicowanie wysokości dopłat bezpośrednich w zależności od tego czy rolnik ma zwierzęta czy nie spowodowało, że odpowiednie zmiany w systemie informatycznym musiała wprowadzić Agencja Restrukturyzacji. Ale nie zrobiła tego na czas.
- Zasady były zmieniane prawie do ostatniego dnia czyli prawie do 15 marca, dlatego Agencja nie zdążyła. – mówi Henryk Kowalczyk, wiceminister rolnictwa.
Drugi powód to niedostatki samego systemu informatycznego w którym pracują urzędnicy Agencji Restrukturyzacji. Kiepska przepustowość sieci znacznie utrudnia kontakt między biurami powiatowymi, oddziałami regionalnymi oraz warszawską centralą. Jeżeli dodamy do tego karuzele personalną w samej Agencji stanie się jasne dlaczego w tym roku kontrola wniosków o dopłaty bezpośrednie idzie jak po grudzie.
W tym roku polscy rolnicy otrzymają ponad 8 miliardów złotych dopłat bezpośrednich. Średni po 5 tysięcy na gospodarstwo.