Żywność w Unii Europejskiej jest o jedna trzecią droższa niżby mogłaby być.
Wspólnota dopłaca miliardy do swojego rolnictwa. Dotowanej żywności jest dużo więcej niż potrzeba, a pogoń za zyskiem sprawia, że jest ona coraz mniej zdrowa. Dlatego w europejskim rolnictwa szykują się wielkie zmiany. Mogą być one korzystne dla Polski. Podwójnie, za wspólną politykę rolna płacą konsumenci. Ponieważ w Unii obowiązują cła i kontyngenty to: mleko jest o 70 proc. droższe niż powinno, cukier o prawie 90 proc., a wołowina aż o 220 proc. Oprócz wyższych cen w sklepach Europejczycy jeszcze raz dokładają do rolnictwa, kiedy płacą podatki. Co roku Unia na dopłaty dla rolników przeznacza prawie 45 miliardów euro.
Tylko bogate kraje stać na dotacje przez co niszczą biedne kraje, w których jedynym produktem eksportowym jest niekonkurencyjna żywność – mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Ostanie skandale z żywnością udowodniły, że europejska polityka rolna musi być zmieniona. Unijny komisarz do spraw rolnictwa Franz Fischler chce zmniejszyć dotacje dla dużych gospodarstw, ale w zamian chce zwiększyć je na rozwój wsi i produkcję ekologiczną. Dla Polski oznacza to, że może uniknąć wielkoprzemysłowej produkcji szkodliwej dla środowiska i konsumentów.
Zdaniem wiceministra rolnictwa Jerzego Plewy, Polska podczas negocjacji powinna spotkać się w pół drogi i nie popełnić tych błędów. Na świecie są tylko dwa bogate państwa, które nie dotują swojego rolnictwa. Są to Australia i Nowa Zelandia.
Cały czas słyszymy o zacofanym rolnictwie w Polsce. Nikt nie zaprzecza, że musimy go unowocześnić, ale powinnyśmy uczyć się na błędach unijnego rolnictwa. W zamian rolnicy z UE niech podglądają nasze rolnictwo, zacofane, ale jednak nie do końca złe.