1 maja tego roku Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. W ramach rozlicznych zobowiązań jakie w związku z tym faktem wzięliśmy na siebie wszyscy głosując w referendum unijnym „za Unią” jest także zobowiązanie, że do 2010 roku 7,5% całości energii zużywanej w Polsce będzie pochodzić ze źródeł odnawialnych (wiatr, woda, spalanie odpadów drzewnych, rolniczych, biogaz itp.). Jeśli nasz kraj nie będzie w stanie samodzielnie wyprodukować tej ilości, to będzie musiał ją importować z krajów, które nadwyżkami „czystej energii” dysponują. Już dzisiaj wiadomo, że Polska nie będzie w stanie wypełnić tego zobowiązania, co skutkować będzie trzema możliwymi scenariuszami.
Pierwszy, importujemy prąd z Niemiec lub z Danii (mając swego w nadmiarze) – taki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny, bo najwygodniejszy dla urzędników i tak zwanej władzy. Dalej mogą tkwić w nic nie robieniu, a kosztami swego lenistwa jak zwykle obciążą nas, podatników. A my, jak zwykle, postękując i burcząc zapłacimy po raz kolejny za swoje niestety winy (przecież taką władzę sami sobie wybraliśmy).
Drugi scenariusz to gwałtowny rozwój energetyki wiatrowej, opartej na imporcie wiatraków z tychże Niemiec i Danii. Instalujące wiatrowe farmy (tak się zespoły wiatraków wytwarzające energię elektryczną nazywają) zagraniczne firmy zgarną wielkie sumy dotacji do tego rodzaju działalności z polskiego Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, czyli mówiąc po ludzku płacone przez nas wszystkich podatki na ochronę środowiska w Polsce posłużą tworzeniu miejsc pracy w Niemczech i Danii (a jak wiemy, mają tam duże bezrobocie i zastój gospodarczy i należy im pomóc w rozwoju. Wszak będziemy w tej samej Unii).
Scenariusz trzeci, najmniej prawdopodobny to taki, że sami coś zrobimy. Będąc niepoprawnym optymistą dalej zajmę się scenariuszem trzecim.
Co jest możliwe w Polsce?
Małe elektrownie wodne raczej nie wchodzą w grę. Większość interesujących miejsc jest już zajęta, zresztą siłą rzeczy ilość ich w całym kraju jest skończona. Zresztą w Polsce narasta problem braku wody, nasze rzeki niosą jej z roku na rok coraz mniej.
Lecz jeśli nawet gdzieś jest to możliwe, to budowa samej małej elektrowni wodnej jest dopiero początkiem. Potrzebne są drogi dojazdowe i bliskość odpowiedniej sieci energetycznej. A z tym jak wiadomo, nie jest u nas najlepiej. Odpowiednich do małych elektrowni wodnych turbin w Polsce nie produkujemy, trzeba je importować, a to oznacza spore dodatkowe koszty.
Elektrownie wiatrowe. Ani samych wiatraków, ani specjalnych wiatrowych turbin także nie produkujemy w Polsce. Budowa jednego wiatraka wraz z turbiną to koszt rzędu 2,5 miliona złotych. Powoduje to, że polscy inwestorzy nie mogą sobie na taką inwestycję pozwolić i „farmy wiatrowe” na Pomorzu są budowane i eksploatowane głównie przez firmy duńskie i niemieckie.
Istnieje jednakże rozwiązanie inne, stworzone jakby pod nasze potrzeby. Tanie, ekologiczne, „prawie” polskie, służące ochronie i odbudowie środowiska naturalnego, dające dodatkowe zyski rolnikom i tworzące nowe miejsca pracy także poza rolnictwem.
Wierzba energetyczna i co wiedzieć o niej należy
Od kilku lat w wielu miejscach Polski powstają plantacje wierzby energetycznej. Jest to krzew najbardziej podobny do wikliny i mający podobne wymagania środowiskowe. W gruncie rzeczy plantacja wierzby niewiele różni się od plantacji wikliny. Wierzba energetyczna jest rośliną wieloletnią – jej okres wegetacji wynosi do 25 lat. Do celów energetycznych stosuje się specjalnie wyselekcjonowane odmiany (pierwsze sadzonki sprowadziliśmy z Danii) o największych przyrostach mas drewna w skali roku. Niektóre odmiany potrafią dawać przyrosty nawet 30-40 ton biomasy z hektara upraw.
Wartość kaloryczna suchych zrębków z wierzby jest porównywalna do miału węglowego i wynosi ok. 19 000 kcl/kg. Czystość ekologiczna upraw wierzby w połączeniu z szybko odnawialnymi jej zasobami powoduje, że ta gałąź rolnictwa może liczyć na duży rozwój i stwarza szanse dla działających w niej rolników na spore zyski przy niewielkim nakładzie kapitałowym i wieloletniej gwarancji opłacalnego zbytu wyprodukowanego surowca.
Wierzba rośnie praktycznie na każdym gruncie, ale największe plony daje na glebach w klasie od III do IVb (ostatecznie Va). Najlepiej rośnie także na gruntach podmokłych (woli je od suchych).
Zasady uprawy są nadzwyczaj proste. Glebę pod uprawę należy odchwaścić i spulchnić przy pomocy standardowych urządzeń do uprawy zbóż. Jeśli to potrzebne stosujemy chemiczne zwalczanie chwastów. W trakcie wzrostu wierzby chwasty usuwa się mechanicznie. Jeśli trzeba, opryskujemy plantację środkami przeciw chwastom dwuliściennym w ilości 2-3l/ha. Powyższe zabiegi przeprowadza się tylko w pierwszym roku założenia plantacji. Potem przez 24 lata mamy spokój. Sadzimy wierzbę w marcu i kwietniu, lub we wrześniu i październiku. Sadzonki wierzby nazywamy sztobami. Na założenie 1 ha plantacji potrzeba 40 000 sadzonek. Gdy gleba jest obfita w wodę, a opady roczne są w granicach 600mm, w jednym sezonie wierzba wyrasta do wysokości 3 metrów . Wierzba rozmnaża się wegetatywnie, nie ma więc zagrożenia niekontrolowanego rozrostu roślin.
Plony i ścinka wierzby
W pierwszym roku po nasadzeniach najefektywniej przeprowadza się ścinkę celem uzyskania nowych sadzonek. Z każdego posadzonego sztoba uzyskuje się średnio 15 nowych sadzonek tak, że po pierwszym roku mamy własny materiał nasadzeniowy na kolejne 15 hektarów . W kolejnych latach wierzbę zbiera się na cele energetyczne. Ścinkę przeprowadza się po opadnięciu liści w miesiącach grudzień – marzec. Na małych plantacjach, lub na plantacjach na których spadek terenu przekracza 15 stopni, zbiór przeprowadzamy ręcznie przy pomocy sekatorów lub pił spalinowych, na terenach bardziej płaskich i plantacjach dużych, przy pomocy specjalnego kombajnu, lub przerobionego kombajnu do zbioru kukurydzy.
Z każdego hektara plantacji uzyskać można 50 – 70 m3 ton świeżych zrębków, co daje nam po przesuszeniu około 20 ton suszu. Za pomocą rębaka rozdrabniamy łodygi na kawałki o długości około 10 cm . Nie pocięte łodygi możemy przechowywać pod gołym niebem przez kilka lat.
Dodatkowe korzyści
Do nawożenia wierzby doskonale nadaje się szlam z komunalnych oczyszczalni ścieków, a także ścieki z szamb. Bez szkody dla środowiska 1 hektar wierzby może rocznie przyjąć 10 ton szlamu lub ścieków z szamba. Jednocześnie jest to dodatkowy dochód dla rolnika w wysokości 35złotych za każdą tonę przyjętych na pole ścieków.
Opłacalność produkcji wierzby
Na 1 hektar potrzeba 40 000 sadzonek (sztobów). Koszt jednostkowy to 30 groszy/sztuka, czyli koszt obsadzenia 1ha to 12 000 złotych.
Koszty prowadzenia plantacji w pierwszym roku wyniosą wedle dzisiejszych cen 1192 złote, w drugim roku 2557 złotych, w trzecim 4280 złotych. Plony wierzby kształtują się odpowiednio: 32 tony, 63 tony i w trzecim roku 121 ton. Koszt produkcji 1 tony w pierwszym roku wynosi 38 złotych, 40 złotych w drugim i 36 złotych w trzecim. Zysk na 1 tonie wynosi odpowiednio 42 złote, 40 złotych i 44 złote. Natomiast zysk roczny z 1 ha kształtuje się odpowiednio: 1354 złote w pierwszym roku, 1260 w drugim i 1790 złotych w roku trzecim. Średnia cena skupu 1 tony zrębków wynosi od 60 do 120 złotych.
Co możemy z wierzby mieć i kto to od nas kupi?
Zrębki z wierzby, a także zrębki z drewna odpadowego (którego przecież u nas nie brakuje) służą do produkcji brykietów opałowych, którymi można palić w kominkach, piecach co w domkach indywidualnych, dużych kotłowniach miejskich i w budynkach użyteczności publicznej (szkoły, szpitale). Jako surowiec energetyczny brykiety są bardzo wydajne. Uzyskana z 1 ha sucha masa drewna zastępuje w spalaniu 9 ton węgla czy 7,5m3 oleju opałowego. Praktycznie każdą ilość brykietów sprzedać można do Europy Zachodniej, w kraju zapotrzebowanie też jest bardzo duże.
Z nie pociętych łodyg wierzby można wytwarzać maty drogowe, których każdą ilość kupują w Polsce Niemcy i Holandia. Zrębki wierzby stanowią także doskonały surowiec dla przemysłu drzewnego (produkcja płyt drewnopochodnych). Plantacje założone specjalnie w tym celu mogą utylizować odpady z oczyszczalni ścieków, gnojowicę z wielkich ferm zwierzęcych, a także osadów pościekowych z dużych przemysłowych oczyszczalni ścieków.
Wierzba doskonale nadaje się do rekultywacji terenów o zdegradowanej chemicznie glebie, można sadzić wierzbę wzdłuż dróg jako osłonę przeciwhałasową, a także przeciwśnieżną.
Wierzba doskonale chroni brzegi wód płynących prze erozją wodną. Obsadzenie nią brzegów górskich rzek i potoków spowalnia przepływ wody o 20 – 70%. Jest również wierzba najlepszym surowcem do produkcji węgla aktywnego.
Do tych wszystkich celów potrzeba wielu milionów sadzonek i tu też kryją się duże zyski dla ich producentów, a warunkach bieszczadzkich wierzbę na sadzonki możemy uprawiać na dużych obszarach. Zyski producentów wierzby kształtują się wedle dzisiejszych cen na poziomie 1354 złotych z hektara w pierwszym roku od założenia plantacji, 1261 złotych w drugim i 1790 złotych w trzecim i dalszych. Do tego dochodzi absolutna pewność sprzedaży wytworzonego surowca przez ponad 20 lat.
Co się już się dzieje w kraju w tej sprawie
W Ostrołęce tamtejsza elektrociepłownia dostosowała już jeden z kotłów do spalania wierzbowych zrębków. Jej dyrektor jest wielkim promotorem upraw wierzby energetycznej na potrzeby elektrociepłowni. Współpracuje w tym zakresie z wieloma kurpiowskimi rolnikami. W Czarnej Białostockiej tamtejsze władze samorządowe budują za 9,6 miliona złotych nowoczesną elektrociepłownie dostosowaną do spalania biomasy, w tym wierzbowych zrębków. Koszty inwestycji w 50% pokrywane są ze środków Ekofunduszu, bowiem nowa ciepłownia pozwoli zlikwidować emisję szkodliwych gazów, a Czarna Białostocka leży tuż przy Puszczy Knyszyńskiej i w pobliżu Puszczy Białowieskiej.
Władze lokalne wszystkich miejscowości leżących w pobliżu dużych kompleksów leśnych, a na dodatek oddalonych od Śląska (koszty transportu węgla) powinny poważnie zastanowić się nad podobną inicjatywą i spróbować przestawić duże kotłownie ogrzewające domy mieszkalne i budynki użyteczności publicznej na piece spalające biomasę, której wszak w pobliżu mają zatrzęsienie (lasy). Do takiego interesu dołożą się i Ekofundusz i NFOŚ i Unia Europejska. Współorganizatorami i współpromotorami takiej inicjatywy mogą stać się parki narodowe.
Wszystko w polskim ręku
Zyski z tego przedsięwzięcia w całości pozostaną w naszych rękach. Po zainicjowaniu upraw polegającym na zakupie pierwszych sadzonek zyski z odsprzedaży nowych w całości pozostaną w ręku lokalnych producentów-rolników, zasilając konta naszych rolników i producentów brykietów, mat i węgla aktywowanego. Powstaną nowe miejsca pracy tak w rolnictwie jak i poza nim (produkcja mat i brykietów). Większość mieszkańców regionu bieszczadzkiego, a także działających u nas hoteli i pensjonatów może przestawić się na ogrzewanie brykietami, cenowo konkurencyjne wobec innych źródeł energii. Jeden hektar plantacji daje około 60m3 masy drzewnej to jest około 20 ton opału, zaś 1 tona suchej wierzbowej masy zastępuje 0,5 tony oleju opałowego lub 1 tonę miału (cena miału 150zł/t). Jedna tona wierzbowych brykietów w detalu kosztuje około 100 złotych. Odpadają też koszty transportu, co naszych warunkach nie jest bez znaczenia.
Specjalne wysokowydajne piece do spalania biomasy produkuje od lat firma inżyniera Kubackiego z Hajnówki. Piece te nazwane przez ich konstruktora moderatorami mają niezwykle wysoką wydajność cieplną, czyli wyciskają ze spalanego drewna maksymalna moc energetyczną. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w którejś z naszych bieszczadzkich miejscowości powstała wpierw montownia, a następnie wytwórnia moderatorów Kubackiego. W ten sposób powstaną nowe miejsca pracy, a urządzenia te mogą stać się naszą specjalnością eksportową na Ukrainę, Białoruś i do Słowacji.
Cały urok takiego rozwiązania tkwi w tym, że całe zyski z tego przedsięwzięcia pozostają w kraju, większość zysków w kieszeniach mieszkańców wsi. A przy okazji ot tak, same z siebie, bez żadnych rządowych inicjatyw powstają nowe miejsca pracy poza rolnictwem (na to też można środki z Unii otrzymać), a i niektórym rolnikom zaczyna się lepiej powodzić.
I tak mamy czyściejsze środowisko (powietrze bez smrodu siarki z lichego węgla), sporo pieniędzy za ogrzewanie pozostaje w naszych kieszeniach (a chłody u nas długo trwają), sensownie zagospodarowane nieużytki rolnicze, a na dodatek nowe firmy i nowe miejsca pracy. Czyli jest pełny sukces. Wystarczy tylko mieć wolę zrobienia dla siebie i otoczenia czegoś pożytecznego, a przy okazji wolę zmiany swego losu na dużo lepszy.