Gospodarze, wspomagani przez miłośników jeździectwa, objeżdżają pola, prosząc zmartwychwstałego Jezusa o urodzaj i dobre plony – w Wielkanocny Poniedziałek we wsiach zachodniej części woj. śląskiego odbywają się tradycyjne procesje konne. W regionie nazywa się to rajtowaniem.
Zwyczaj o kilkuwiekowej tradycji po dziś dzień kultywowany jest głównie w okolicach Raciborza - w Bieńkowicach, Pietrowicach Wielkich, Raciborzu–Sudole i Zawadzie Książęcej, a także w dzielnicy Gliwic – Ostropie.
W świąteczny poniedziałek procesja w Ostropie wyrusza sprzed kościoła parafialnego wczesnym popołudniem. Orszak liczący kilkudziesięciu jeźdźców (w ub. roku było ich ok. 80) objeżdża polami całą dzielnicę; uczestnicy cały czas modlą się i śpiewają religijne pieśni. Przejazd, a właściwie nabożeństwo, trwa ok. czterech godzin.
Na czele poruszającego się trójkami orszaku jedzie jeden z miejscowych kawalerów wiozący krzyż. Dalsi jeźdźcy wiozą insygnia wielkanocne: Paschał, figurę Chrystusa Zmartwychwstałego i krzyż ze stułą. Elementem tradycyjnego stroju gospodarzy są skórzane czarne kurtki. Przez ramię mają przełożone wieńce z borowiny, mirtu i bibułkowych kwiatów; kawalerowie po dwa, żonaci i księża - po jednym. Po procesji kawalerowie tak nimi rzucają, by zawisły na krzyżu misyjnym – ma to im wróżyć szybki ożenek.
Dla mieszkańców Ostropy udział w procesji jest tradycją przekazywaną z pokolenia na pokolenie. Dawniej prawo uczestnictwa w procesji mieli tylko parafianie - w zasadzie gospodarze, którzy mieli własne konie. Wielu z nich nadal trzyma je tylko na tę jedną okazję w roku. Od pewnego czasu wierzchowce są także wypożyczane z okolicznych stajni, a w procesji biorą udział również osoby spoza dzielnicy.
Jak mówił PAP proboszcz parafii w Ostropie ks. Michał Wilner, w ostatnich latach procesje zasilają też członkowie klubów jeździeckich. Wyróżniają się spośród gospodarzy ubiorem – zwykle zamiast czarnych kurtek mają galowe stroje jeździeckie.
Ks. Wilner zauważył, że "gościnni" jeźdźcy czasem traktują procesję jako atrakcję turystyczną, wspólną przejażdżkę. "Za każdym razem zachęcamy ich jednak, by włączyli się w modlitwy, ponieważ jest to religijne nabożeństwo; modlimy się o urodzaj, dobre plony i błogosławieństwo dla parafii" – zaznaczył.
Najstarsze źródło dotyczące procesji w Ostropie – jak przypomniał proboszcz – to zapis w kronice parafialnej sprzed trzystu lat. W 1711 r. wspominano, że procesja konna jest tam praktykowana "od niepamiętnych czasów".
Podania głoszą, że zwyczaj konnych procesji wielkanocnych przywędrował na Śląsk zapewne w czasach kolonizacji z Bawarii, gdzie - obok Tyrolu czy Szwajcarii - nadal jest kultywowany. Niektóre źródła wywodzą początki od morawskiego zwyczaju "chodzenia za Bogiem" - wychodzenia z domu, aby spotkać się ze Zmartwychwstałym i zamanifestować swoją radość.
O tym, że uczestnicy procesji poruszają się konno, mógł zadecydować kult św. Jerzego. W dniu tego świętego gospodarze udawali się kiedyś konno do proboszcza, po błogosławieństwo dla zwierząt na trud prac polowych. A ponieważ wspomnienie św. Jerzego przypada w pobliżu Wielkanocy - przeniesiono ów zwyczaj na wielkanocny poniedziałek.
Konne procesje wielkanocne są nazywane w regionie "krzyżokami", a w woj. śląskim również "rajtowaniem" - od niemieckiego słowa reiten, czyli jeździć konno.
(PAP)