Niewykluczone, że w tej dziedzinie do Polski należy rekord świata, a z pewnością Unii Europejskiej. Dla nieco ponad 12 mln Polaków, czyli zaledwie co trzeciego z nas, głównym źródłem utrzymania jest praca. Pozostali – ponad 25 mln osób – korzystają z różnego rodzaju świadczeń (emerytury, renty, zasiłki) lub pozostają na utrzymaniu (np. bezrobotni, dzieci i młodzież). Oznacza to, że każdy z 12 mln pracujących oprócz siebie utrzymuje kolejne 2 osoby.
Spośród blisko 11 mln osób utrzymujących się z tzw. niezarobkowych źródeł (por. wykres) ponad 5,3 mln pobiera emerytury, ponad 3,5 mln renty, a 0,5 mln świadczenia przedemerytalne. Pieniądze na ich sfinansowanie pochodzą od osób pracujących. Ponadto muszą one utrzymać ponad 14,5 mln osób, z tzw. grupy na utrzymaniu. Częściowo są to ich dzieci – w Polsce żyje 8,35 mln osób w wieku 0-18 lat – ale dużą część tej grupy stanowią inne osoby niepracujące.
Oznacza to, że 12,3 mln Polaków ma na utrzymaniu ponad 25 mln osób, którym muszą sfinansować świadczenia (są od nich pobierane na ten cel daniny składkowo-podatkowe), którym udzielają bezpośredniej pomocy (np. w formie wsparcia członków rodziny), a wreszcie są to ich dzieci na utrzymaniu. Muszą oni w związku z tym ponosić określone koszty. Jak szacuje Bank Światowy, składki na cele społeczne w Polsce stanowią 39 proc. wynagrodzenia za pracę, a w USA, Irlandii czy Wielkiej Brytanii jest to od 14 do 16 proc. Niemcy, słynące z rozbudowanego systemu socjalnego, płacą 34 proc. płacy jako kontrybucję społeczną. Tak duże obciążenie pracy powoduje, że maleje skłonność pracodawców do zatrudniania pracowników, to pogarsza sytuację na rynku pracy, co z kolei powoduje naciski polityczne, aby uchwalać nowe przepisy ułatwiające odejście z tego rynku i „miękkie” lądowanie – w postaci korzystania ze świadczenia.
Tak zdarzyło się np. w Polsce w latach 90., kiedy remedium na
restrukturyzację zatrudnienia były masowo przyznawane renty inwalidzkie, w
wyniku czego mamy największą w świecie liczbę rencistów w stosunku do liczby
mieszkańców. Wzrastająca liczba świadczeniobiorców powoduje dalsze obciążenia
pracujących i koło się zamyka.
Dodatkowo spora część spośród tych 12 mln utrzymujących się z pracy osób też korzysta z jakiejś formy wsparcia ze strony państwa. ZUS podaje np., że w 2003 r. wypłacił zasiłek rodzinny dla ponad 2,3 mln rodzin osób ubezpieczonych (czyli czynnych zawodowo) lub bezrobotnych. KRUS w tym czasie wypłacał blisko 700 tys. takich zasiłków. Można się spodziewać, że spora ich część trafiała do osób, których głównym źródłem utrzymania jest praca. Mimo że trudno wskazać, ile jest osób, które nie korzystają z żadnej formy państwowego wsparcia, w sumie można szacować, że zaledwie około 20 proc. Polaków żyje tylko „za swoje”.